W filmie „Zabiłem moją matkę” mamy do czynienia z równie gorącym uczuciem, ale łączącym matkę i syna. Ona to wciąż piękna i elegancka kobieta o upodobaniach do lekko trącącej myszką garderoby i takichże bibelotów. On to zbuntowany gej o artystycznej duszy, będący w związku z rówieśnikiem. Ona nie wie nic o jego życiu intymnym, on pogardza życiem, które prowadzi ona, a raczej brakiem w nim intymności i głębi. Ci dwoje oddalają się od siebie tak bardzo, że konfrontują się ze sobą niemal jedynie w karczemnych awanturach, w których ranią się wzajemnie, oskarżając o najgorsze rzeczy i budując w sobie nawzajem poczucie winy. A że znają swoje słabe punkty, robią to koncertowo. Każde z nich jest wybuchowe, żadnego nie stać na wyrażenie prawdziwych uczuć. W chwilach między kłótniami starają się wyjść naprzeciwko, ale te próby okazują się żałosne. Kiedy jedno wyciąga rękę, drugie ją odrzuca. Potrafią upokorzyć się publicznie, bo ich relacja ma temperaturę wrzenia i niekontrolowana kończy się wybuchem wewnętrznego ognia. Są zupełnie bezradni wobec własnych emocji.
Na dobrą sprawę tylko jedno różni relacje kochanków od relacji Huberta i jego matki. Ci pierwsi mogą się w każdej chwili rozstać i nie musieć o sobie pamiętać. Ta dwójka musi przy sobie trwać, nie mogą wymazać się przecież z pamięci… Dlatego Hubert uśmierca matkę w rozmowie z nauczycielką, wierząc, że dokonanie tego „słownego mordu” pozwoli mu na chwilowe choć odcięcie pępowiny. Dlatego gdy matka dowiaduje się przypadkiem, że syn ma chłopaka, reaguje odsuwając go od siebie…
Tego typu filmy zwykło się określać mianem prawdziwych. Dolanowi udało się nie popaść w żadną skrajność. Równie łatwo czujemy jej irytację, jak i jego gniew i chęć emocjonalnego wtulenia się w inne, obce osoby, które mają stanowić substytut jego matki. Co więcej, przez cały seans towarzyszy nam uczucie podminowania, jakiego doświadczają bohaterowie...
Psychologicznie niewygodny, ale ciekawy, piękny wizualnie, ze znakomitą ścieżką muzyczną, dający do myślenia obraz o emocjach, jakie większość z nas ma za sobą, ale które czasem – i to nie tylko w sennych wizjach – wracają jak fala.
Świetne kreacje aktorskie. Zaskakuje zwłaszcza młodziutki Xavier Dolan, który nie dość, że był debiutującym reżyserem, to jeszcze obsadził się w głównej, trudnej przecież roli Huberta. Kroku dotrzymuje mu bardzo przekonująca w swym toksycznym matkowaniu Suzanne Clément w roli Julie.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz jest mocno zróżnicowany. Przeważa kolor, ale są również czarno-białe wstawki: ostrzejsze i porządnie skontrastowane, co łatwo można sprawdzić, bo to głównie bardzo bliskie ujęcia detali twarzy Huberta. Kolorowa część filmu ma słabszy kontrast i gorszą ostrość. Ujęcia są lekko zamazane, w ciemnościach gubią się zarysy przedmiotów. W ogóle film ma kilka kolorystycznych motywów przewodnich: dom ma ciepłe czerwonawo-żółte barwy, plenery nocne toną w niebieskawych poświatach, zaś poetycka sekwencja w lesie jest pomarańczowo-kasztanowa. Tło chwilami mocno szmerze, lekko falują krawędzie.
Jeśli chodzi o dźwięk, to już dla samej naprawdę rewelacyjnej muzyki z rozpoznawalnym smyczkowym motywem przewodnim warto obejrzeć ten film, toteż szkoda, że nie zabrzmi ona zbyt przestrzennie nawet w oryginalnej francuskiej ścieżce: Dolby Digital 5.1. W tyłach lekko tylko słychać szum ulicy czy gwar szkoły. Dialogi wyraźne, ale doradzamy wybór oryginalnej wersji, bo polski lektor psuje swym „kanciastym” głosem klimat filmu.
BONUSY
Tylko zwiastuny.
veroika
Premiera DVD: 13.05.2011
CIEKAWOSTKI - TĘCZOWO, ALE CZY RÓŻOWO?
KONKURS
Ile lat miał reżyser Xavier Dolan, kiedy realizował film ZABIŁEM MOJĄ MATKĘ?
Dla tych, którzy odpowiedzą na powyższe pytanie, firma dystrybucyjna Tongariro ufundowała nagrodę w postaci płyty z filmem ZABIŁEM MOJĄ MATKĘ.
Prosimy o nadsyłanie odpowiedzi na adres mailowy: beata@kinoplay.pl. Wśród zwycięzców rozlosujemy nagrody.
ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU!!! |