GDZIE SĄ BIUSTY Z TAMTYCH LAT
biust moda kino ciekawostki
Płaskie klatki piersiowe współczesnych gwiazd(ek) Hollywood budzą tęsknotę za bujnością kształtów dawnych bogiń ekranu. I niech nikt nie wmawia nam, że chude jest piękne!
Historia damskiego dekoltu wykazuje, że upodobania w tej materii bywały różne, ale u dawnej gwiazdy kina pięknie zarysowana wypukłość była rzeczą ze wszech miar pożądaną. Zdarzały się, owszem, wyjątki i pozbawione owego atrybutu aktorki też robiły karierę, ale w epoce wielkich gwiazd – gdy bywały one rzeczywiście prawdziwymi gwiazdami, nad których wizerunkiem czuwał sztab specjalistów – elegancko wzniesiona pierś podkreślała kobiecość i seksapil (nie wspominając o tym, że taki właśnie dekolt idealnie nadawał się do noszenia brylantów). I co najważniejsze – pierś owa była jeszcze całkowicie dziełem natury!
Nikomu wtedy nie przeszkadzała tak miła dla męskiego oka krągłość kobiecej sylwetki, która w wielu przypadkach, np. u Marilyn Monroe, przybierała formę klepsydry. Aby osiągnąć taką właśnie figurę, Elizabeth Taylor, posiadaczka jednego z najefektowniejszych biustów Hollywood, mocno ściskała talię paskiem. Jak pisze w autobiograficznej książce „Schudnij, Elizabeth”, miała klasyczną budowę aktorki filmowej: „Dość proste ramiona, spory biust, wąskie biodra i mały obwód w pasie”. Ekstremalnymi gabarytami szczyciła się piosenkarka country / aktorka Dolly Parton, której obwód biustu wynosił od 115 do 130 cm. Nawiasem mówiąc, artystka powiedziała w filmowej biografii coś, nad czym warto się zastanowić: ,,Już jako nastolatka miałam duży biust... dlatego mam takie małe stopy, nic nie lubi rosnąć w cieniu”. Coś jest na rzeczy, ponieważ współczesne młode aktorki mają biusty w zaniku, ale za to ogromne stopy. Przypadek?
W dziedzinie wypukłości z Amerykankami konkurowały jedynie Włoszki – Sophia Loren, Gina Lollobrigida, Claudia Cardinale. To były kobiety nie tylko piękne i zmysłowe, ale także mające czym oddychać i umiejące się tym pochwalić. To właśnie gors Loren (100 cm obwodu) otworzył jej drogę do aktorskiej kariery. Zobaczywszy na planie „To on!... Tak! Tak!” dziewczynę topless, Carlo Ponti, producent filmowy, wysłał ją do Państwowej Szkoły Filmowej i pomagał finansowo (a potem poślubił). Kiedy w 1957 r. przyjechała do Los Angeles, fotoreporterzy wspinali się na słupy ogłoszeniowe, aby sfotografować z góry zawartość jej śmiałego dekoltu. Dziś czołowym włoskim biustem eksportowym jest biust Moniki Bellucci, która godnie reprezentuje swoje wielkie poprzedniczki.
W porównaniu z seksbombami Hollywood czy kina włoskiego francuskie gwiazdy kina nie mogły się poszczycić aż tak imponującymi rozmiarami, ale za to wniosły trwały wkład w rozwój sztuki bieliźniarskiej. Mowa oczywiście o wylansowanym przez Brigitte Bardot (biuścik też niczego sobie!) staniku bardotka. W przaśnym PRL-u również mieliśmy się czym pochwalić. Pierś pięknie podaną do przodu z dumą obnosiła na ekranie – jednych gorsząc tym niesamowicie, innych znów zachwycając – Kalina Jędrusik. Jeszcze bujniejszymi wdziękami mogła pochwalić się, ale to już w innych czasach, Katarzyna Figura, czołowa polska seksbomba lat 80.
Lata 70. (epoka dzieci kwiatów) i 80. (aerobik) przyniosły pewien przełom w wyglądzie gwiazd Hollywood, co nie znaczy, że duże piersi całkowicie wyszły z mody. Ale wraz z lansowanym przez Jane Fondę aerobikiem popularna stała się kobieta wysportowana. A pod noszonym przez nią ciasno opinającym klatkę piersiową sportowym topem nie było już miejsca na obfite kształty, a nawet na stanik. Co jednak ciekawe, ikoną seksu stała się w latach 90. Pamela Anderson, blondwłosa gwiazdka serialu „Słoneczny patrol”, która specjalnie dla tego filmu powiększyła sobie piersi, długo pozostające jej znakiem firmowym (usunęła implanty w 1999 r.).
I tak oto rozpoczęła się era silikonu, który zagościł na klatkach piersiowych wielu aktorek, m.in. Sharon Osbourne, Heidi Montag czy Tary Reid. Centymetrów w obwodzie gorsu przybyło też niedawno skromnie wyposażonej Julii Roberts, ale aktorka utrzymuje, że to od pizzy.
Wszystko jednak wskazuje na to, że w Hollywood moda na implanty minęła, co jest zresztą zauważalne gołym okiem – skromny rozmiar stanika charakteryzuje takie gwiazdy, jak Laura Dern, Gwyneth Paltrow, Nicole Kidman, Claire Danes, Anne Hathaway, Natalie Portman, Kristen Bell i wiele, wiele innych. Aktorki bez skrępowania obnoszą się z płaskimi klatkami piersiowymi i nawet nie próbują korygować tego odpowiednio dobranymi biustonoszami (szkoda, bo czasami wygląda to bardzo nieapetycznie).
Być może dostosowują się do nowych trendów, a dziś w Hollywood trendy jest naturalność. Sztuczne biusty stały się niepożądane i stanowią obciach. Co więcej – implanty są wręcz zakazane i tak np. przy castingu do „Piratów z Karaibów: Nieznanych wód” wyraźnie nakazano, aby aktorki posiadały własne piersi.
Nie znaczy to jednak, że kusząco krągłe przody zupełnie w Hollywood zanikły, a ich właścicielki nie mają szans na karierę. Szczęśliwymi posiadaczkami ładnych biustów są np. Salma Hayek, Halle Berry, Jessica Simpson, Jennifer Love Hewitt i Scarlett Johansson, która ostatnio wygrywa w rankingach na najpiękniejszy biust. Nie da się jednak ukryć, że coś w tej dziedzinie dzieje się niepokojącego, gdyż usiłuje nam się w niektórych filmach wmawiać, że piękne są kobiety-patyki o wychudzonych rękach i sterczących kościach obojczykowych, z namiastką biustu umiejscowioną gdzieś poniżej miejsca, w którym powinien się znajdować.
Fot. Niezapomniany weekend - RECENZJA FILMU
Ale widocznie kanony piękna się zmieniły, o czym my jeszcze nie wiemy. Każdy jednak niech decyduje sam, która dama ekranu ma się mu śnić po nocach.
Renata Głuszek