Jak na porządny kryminał przystało – a „Uwikłanie” jest luźną ekranizacją kryminału Zygmunta Miłoszewskiego – akcja rozpoczyna się od morderstwa, którego ofiarą pada niejaki Telak (Krzysztof Globisz), jeden z uczestników grupy terapeutycznej prowadzonej przez renomowanego psychologa Rudzkiego. On też, a także trzej pozostali członkowie grupy, stają się pierwszymi podejrzanymi w śledztwie prowadzonym przez komisarza Smolara (Marek Bukowski) i współpracującą z nim prokurator Agatę Szacką (Maja Ostaszewska). Smaczku całej sprawie dodaje fakt, iż tę dwójkę łączył niegdyś płomienny romans, którego śladów nie zatarł jeszcze upływ czasu.
W trakcie śledztwa wychodzą na jaw tajemnice z przeszłości zamordowanego, sięgające okresu sprzed 1989 r., mające nawet charakter zbrodni politycznych. Tropy wiodą do dawnych esbeków i ich teczek, a wszystkie te ciemne sprawy mogą mieć związek z zabójstwem Telaka.
Adaptując powieść Miłoszewskiego, Jacek Bromski to i owo pozmieniał i poprzestawiał, przez co w jego ekranizacji chyba gdzieś zagubiło się główne przesłanie kryminału – mało optymistyczny obraz pracy w wymiarze sprawiedliwości. Dużą wagę przywiązano za to do stworzenia specyficznego wizerunku Krakowa, w którym rozgrywa się akcja „Uwikłania” – chodziło o wykreowanie klimatu pewnej dekadencji. Sporym atutem filmu jest atrakcyjna, a nawet bardzo atrakcyjna, obsada aktorska (świetna Ostaszewska i diablo przystojny, dawno niewidziany w dobrym filmie Marek Bukowski), bo nawet w rolach drugoplanowych i epizodach zobaczymy znakomitych aktorów.
ASPEKTY TECHNICZNE
Już od pierwszych ujęć wiadomo, że będzie to kryminał w pięknych okolicznościach przyrody… i miasta. Kraków został znakomicie sfotografowany, chwilami bardzo zaskakująco, chwilami z nutką paradoksu: ujęcia filmowanego z helikoptera wakacyjnego miasta zestawiono z wiadomościami z krótkofalówek policjantów odbierających raporty o przestępstwach. A miasto wygląda w filmie zachwycająco – jest labiryntem uliczek z budynkami o barwie kości słoniowej i dachówkami w kolorze świeżo wyłuskanych kasztanów. Cały film jest zresztą utrzymany w nieco pustynnych, pastelowych barwach: beżach, żółciach i sepiach, jedynie kilka scen (okolice pałacu w Przegorzałach, wizyta Szackiej u Wenzla) wybucha soczystymi zieleniami. Obraz jest bardzo ostry (choć chwilami zdjęcia są intencjonalnie lekko prześwietlone), zarysy przedmiotów i ludzkich sylwetek mocno odcinają się od tła. Nawet w scenach nocnych nic się nie zlewa. Falowanie krawędzi (gzymsy domów, parapety) to jedyna, niewielka wada transferu.
Dźwięk również bardzo krakowski, co oznacza, że chwilami trzeba schylić głowę przed pikującymi gołębiami. Ich gruchanie, podrywanie się do lotu i charakterystyczny suchy szum skrzydeł to główne składowe miejskiej przestrzeni dźwiękowej. Tyły w ogóle są bardzo aktywne, o żadnym delikatnym tle nie ma mowy, nawet ono jest kryminalne: mocne i wyraziste. Jeśli megafon na lotnisku, to faktycznie podrywa z fotela, jeśli strzały na strzelnicy, to z porządnym rykoszetem, jeśli dorożki, to stukot podków o kocie łby jest bez trudu rejestrowany. Nawet kukułki w pałacowym parku, można rzec, dają czadu!
BONUSY
Materiał zakulisowy o filmie (20 min) zrobiony na modłę zachodnią, jak zresztą sam kryminał Jacka Bromskiego. Mowa w nim o postaciach filmowych, o których wypowiadają się ich odtwórcy. Sporo miejsca poświęcono Krakowowi, który odgrywa w filmie olbrzymią, sprawczą niemal rolę, bo mroczne tajemnice wychodzą na jaw właśnie w tym pięknym, zalanym słońcem mieście.
Trzy kolejne materiały (każdy z nich dwuminutowy) dotyczą sylwetek poszczególnych bohaterów: Smolara, Szackiej i Osuchowskiego i zawierają te same informacje i uwagi (jak np. ta, że Marek Bukowski tworząc swą postać, inspirował się Nicholsonem w „Chinatown” Polańskiego), które o danych bohaterach słyszeliśmy już w materiale zakulisowym, są tu one tylko usystematyzowane. Dodatki wieńczy galeria zdjęć i zwiastuny.
ren / veroika
Premiera DVD: 13.10.2011 |