Film Davida Frankela („Diabeł ubiera się u Prady”) generalnie reklamowano wszędzie jako komedię, czasem nawet jako pokrętną komedię romantyczną (bo w wersji nieco geriatrycznej). Prawda jest taka, że choć w filmie znalazło się sporo zabawnych scen, to „Dwoje do poprawki” jest bardziej obrazem obyczajowym niż komedią (zresztą nawet oglądając większość gagów, zwłaszcza tych o podtekście seksualnym, nie będziemy raczej wybuchać śmiechem, a lekko się uśmiechać). Dodajmy, że obrazem mądrym, poruszającym śmiało trudny temat wypalenia w długotrwałym związku małżeńskim (co prawda takie związki praktycznie już zanikają, ale…).
Kay i Arnold są małżeństwem od 30 lat. Ich życie to idealny model małżeńskiej rutyny – dziennie te same czynności (przygotowanie śniadania, wyjście męża do pracy, jego spanie przy telewizorze, pójście do oddzielnych sypialni), brak czułości, niewypowiedziane pragnienia, czasem drobne sprzeczki, ale generalnie nudne przyzwyczajenie. Kay ma w końcu dość takiej sytuacji i, z wielkimi problemami, namawia męża do odwiedzenia doktora Felda, który swymi niecodziennymi praktykami pomaga małżeństwom, w których źle się dzieje. Doktor nie tylko pragnie wysłuchać opowieści o erotycznym (jakże dawnym) współżyciu pacjentów i ich marzeniach, ale także… zadaje zadania domowe z tejże dziedziny! Arnold jest początkowo nastawiony sceptycznie, ba, nawet wrogo, ale z czasem dostrzega, że owe metody zaczynają działać i on znów zaczyna dyskretnie pożądać żony nie tylko bliźniego swego.
Film mógł być niesmaczny, a nawet wulgarny – jest jednak nakręcony z wyczuciem, nigdy nie przekracza granic dobrego smaku, co ważne także, reżyser nie boi się pokazywać znaków upływu czasu na ciałach swych bohaterów, łamiąc tym samym hollywoodzkie tabu mówiące o tym, że erotyka na ekranie musi występować w wydaniu biuściastym, opalonym i jędrnym. Frankel mówi wprost, że na realizację swych marzeń nie jest nigdy za późno, a druga młodość może być piękna. Siłą obrazu jest nie tylko scenariusz, ale – a może nawet przede wszystkim – gra aktorów z nominowaną do Złotego Globu Meryl Streep na czele. Zaskakująco dojrzałą kreację stworzył także Steve Carell w roli nietypowego terapeuty Felda. Bardzo dobry film, choć pewnie nie dla każdego – akcja toczy się wolno, tematyka młodszych widzów może również, niestety, nie zainteresować.
ASPEKTY TECHNICZNE
Dźwiękowych fajerwerków się nie spodziewaliśmy i też ich nie dostaliśmy, gdyż film opiera się głównie na dobrze słyszalnych dialogach. Jedyny dźwięk w tyłach to cichy, dyskretny odgłos ulicy czy gwar rozmów w restauracji. Muzyka ilustracyjna, zupełnie przezroczysta.
Obraz stonowany kolorystycznie i bardzo naturalny. Kay nosi się niezbyt jaskrawo: jakiś popiel, lawenda czy biel z lekkimi akcentami czerwieni. Arnold nosi się po męsku, czyli w grę wchodzi ciemny granat i biel. Średnie nasycenie kolorów na pewno nie przywodzi na myśl wakacji nad oceanem. Ostrość tylko poprawna, generalnie krawędzie są lekko zmiękczone, ale ponieważ operator unikał detali i zbliżeń, nie jest to problemem.
Pewną niedogodnością są dość często falujące krawędzie, a zdarza się ów artefakt, gdy w kadrze pojawiają się cienkie elementy typu żaluzje, okiennice czy poziome deski drewnianych nadmorskich domków.
BONUSY
Tylko zwiastun.
Jan / veroika
Premiera DVD: 7.01.2013 |