Spokojne duńskie miasteczko. Lars, życiowy nieudacznik, pijak i rozrabiaka, którego dziewczyna Scarlett zachodzi w ciążę, potrąca tirem, którym jeździ jako kierowca, kobietę. Kiedy mąż zabitej, miejscowy kaznodzieja, a w dodatku jego pracodawca, odkrywa ten fakt, Lars zrzuca winę na uchodźcę z Bośni Alaina, zwichrowanego psychicznie po śmierci całej swej rodziny. W jego obronie staje tylko Johannes, brat Larsa, przekonany o niewinności Alaina, który chroni się w jego domu… Kiedy pijany i żądny krwi tłum zaczyna jego oblężenie, Johannes musi stanąć do walki o życie nie tylko Alaina, ale i swojej żony Pernilli i dzieci.
Film słusznie zdobył uznanie widzów na festiwalu „Dwa brzegi” w Kazimierzu Dolnym i Janowcu, ale jego przesłanie jest czytelne nie tylko dla garstki intelektualistów. Obraz Ole Bornedala porusza wiele wątków, ale porusza w sposób, który jest w stanie przyciągnąć wszystkich – używa bowiem jakże atrakcyjnej poetyki wizualnej przemocy, którą znamy aż za dobrze, a więc i umiemy ją czytać. Może dzięki temu to, co usiłują przekazać twórcy, czyli ewolucja nietolerancji i ksenofobii, która w konsekwencji prowadzi do rasizmu i faszyzmu, jest tak czytelne.
„I zbaw nas ode złego” podejmuje klasyczny Baumanowski temat, opowiada o tym, że tak bardzo boimy się inności, że jedynym lekarstwem wydaje się nam ucieczka w porządkujący świat stereotyp, a że porządkuje go na zasadzie „my lepsi, oni (z racji inności i obcości) gorsi”, to już inna sprawa. Nie trzeba być zresztą Bośniakiem, by doświadczyć na własnej skórze owego upośledzenia w społeczności. Doświadcza go Johannes, wykształciuch, którego grzechem jest niespędzanie czasu w knajpie na nicnierobieniu. Doświadcza go zbyt ładna i atrakcyjna Pernilla, która odstaje od reszty, bo trzyma dystans i nie daje się podszczypywać w tyłek. Ale i ta dwójka nie ma czystego sumienia: Johannes pogardza prostakami, Pernilla jest w stanie poświęcić mniej wartościowego obcego, by uratować rodzinę. Żadna zresztą postać w tym filmie nie jest jednoznaczna i chwała za to twórcom, w każdej z opisanych przez nich dusz toczy się manichejska walka między dobrem a złem. Nawet w bezmyślnym Larsie, który wprawdzie rozpętał piekło, ale potem zdaje sobie sprawę z konsekwencji podjęcia złej decyzji, i w puszczalskiej Scarlett, jedynej, która pełna trwogi zajmuje się postrzelonym lekarzem.
Podobnie jak postacie, tak i sceny budowane są w sposób mocno przewrotny. Samą scenę gwałtu zbudowano na zdumiewającym zestawieniu. Tłem okrutnej, zwierzęcej i brutalnej, nijak niewytłumaczalnej logicznie przemocy jest piękny poranek w brzozowym lesie. Szumią drzewa, śpiewają ptaki... niewinność, spokój i sielanka – niczym na obrazach Bruegla, w których trzeba dobrego oka, by wypatrzyć odbywający się na którymś kolejnym planie dramat.
Podsumowując. Primo „I zbaw nas ode złego” to film dla myślących, którzy odczytają przesłanie i docenią oryginalną stronę formalną: dziwną narrację i wtręty odautorskie. Secundo „I zbaw nas ode złego” spodoba się żądnym mocnych wrażeń widzom z powodu brutalnej przemocy, okrutnej nienawiści i bezrozumnej agresji. A że u niektórych odbiór skończy się na poziomie obejrzenia jatki, a nie refleksji, co ją spowodowało… Cóż – nobody's perfect.
ASPEKTY TECHNICZNE
Muszę przyznać, że sam obraz, podobnie jak film, robi olbrzymie wrażenie. Osobiście miałam skojarzenia z malarstwem El Greca i jego posępnymi granatami, błękitami, szarościami i zieleniami. Odsączony z innych kolorów (czerwień krwi ma odcień ciemnego burgunda) robi wrażenie poetycko chropowatego i mocno odrealnionego. Ostrość jest podkręcona aż do kresu technicznych możliwości. Wszystkie granice: krawędzie przedmiotów i kolorów odcinają się od tła. Nawet w ciemnościach zabarykadowanego domu znakomicie widać detale kolejnych planów, nie mówiąc już o niemal trójwymiarowej grudowatości drogi czy znakomicie widocznych detalach charakteryzacji niezbyt przecież pięknych bohaterów (brudne, posklejane włosy, pot, zarost czy wydychana smużka dymu z papierosa). Przy tak wysokim pułapie kontrastu i ostrości poszarpanie krawędzi jest zrozumiałe, choć i tak wyłowiliśmy je jedynie w pierwszych scenach w miasteczku i na drodze.
Dźwiękowo również na poziomie, bo też i głośno nagrana ścieżka dźwiękowa pełna akcyjności rodem z filmu sensacyjnego jest dobrą pożywką dla Dolby Digital 5.1. Świetnie wypadają sceny szturmu domu. Sypie się rozbijane kamieniami szkło, strzały brzmią ogłuszająco, a odgłos przybijania desek w oknach jest suchy jak odgłosy kapiszona. Znakomicie rozseparowano też odgłosy balangi w namiocie na festynie, gdzie kiczowatą muzykę zagłuszają pijackie okrzyki i wrzaski rozwydrzonego tłumu.
BONUSY
W materiale „Jak powstawał film” (26 min) twórcy i aktorzy mówią o tym, co jest motywem przewodnim filmu: o konflikcie między intelektem a nieokrzesaną siłą. Jak mówi sam reżyser, doświadczył tego na własnej skórze, kiedy przeprowadził się z prowincji do miasta. Że życie to zderzenie ogłady z brutalnością, przekonał się po licznych epizodach, gdy jego kumple i on sam siadywali w knajpach, pili piwsko, grali w bilard, a potem wychodzili się pobić. Ole Bornedal mówi też o tym, że nieprawdą jest, jakoby w Danii nie było klas społecznych, to tylko kwestia unikania siebie nawzajem. Tego samego zdania jest Lene Nystrom (Pernilla), która podkreśla, że biały krzyż Ku-Klux-Klanu i duńskie wybrzeże mają coś wspólnego. I tam, i tutaj były to bandy niewykształconych tępaków, którzy ulegają „bożemu” natchnieniu. Sporo słów pada na temat przemocy w filmie, jak w scenie, kiedy Lars odkrywa kochanka w łóżku Scarlett. Pokaz jego wściekłej reakcji i pobicia mężczyzny odbywa się bez żadnej taryfy ulgowej dla widza, w jednym nieposzatkowanym ujęciu. Dokument poprzetykany fragmentami wywiadów, ujęciami z filmu i z pracy na planie jest bardzo ciekawy. Nikt nikomu nie słodzi, a ludzie naprawdę mają własne zdanie o udziale w filmie i o swoich postaciach.
Materiał „Lars i Scarlett” (3 min) to charakterystyka relacji kochanków, którzy według słów odtwórców ich ról tęsknią za dobrem i szukają piękna, ale poddają się złu, które w nich jest.
Z kolei w materiale „Johannes i Pernilla” (3 min) mowa o oddaleniu małżonków: jej wołaniu o pomoc, którego on nie słyszy, bo nie ma dostępu do swoich uczuć.
Materiał „Przeznaczenie” (3 min) to krótka refleksja na temat narodzin zła, trafnie ujęta w słowach, że wojna może wybuchnąć w twoim ogródku. Jest i zwiastun.
veroika
CIEKAWOSTKI - CUDOCYTAT
|
Opinie użytkowników (1)
szefe 2011-25-03 22:21 Odpowiedz
Napisy dawać! ! !