Liczący 11 płócien cykl obrazów przedstawiających słoneczniki Vincent van Gogh (1853-1890) namalował w latach 1887-1889. Kwiaty te tak bardzo zrosły się z nazwiskiem malarza, że prawie jak w wierszu Majakowskiego: mówimy słoneczniki – myślimy van Gogh.
Dzięki wydanej przez BBC „Historii wielkich dzieł” mamy okazję poznać miejsce i okoliczności powstania obrazów, których za życia artysty nikt nie cenił. Dokument przedstawia Paryż, w którym ówcześnie mieszkał artysta i w którym, w rynsztoku, znalazł porzuconą wiązkę słoneczników – pierwszych, które namalował. Potem kamera przenosi się do Arles, gdzie powstała nie tylko reszta cyklu, ale i wiele innych obrazów, jako że był to bardzo intensywny twórczo okres w życiu van Gogha – przez pięć miesięcy malował jeden obraz dziennie.
Ciekawostką jest, że swój udział w powstaniu „Słoneczników” pośrednio mieli również chemicy, którzy na początku XIX wieku wynaleźli nowe kolory, w tym żółcień chromową, wzbogacając paletę odcieni ulubionego koloru holenderskiego malarza. Inną atrakcją dokumentu jest ostatnie zdjęcie, które pozwolił sobie zrobić van Gogh, argumentując swoją wolę tym, że chce, aby jego twarz była znana tylko z jego autoportretów.
Nie poprzestając na pokazywaniu samych obrazów oraz analizie ich struktury i symboliki, dokument BBC omawia również trudną przyjaźń i relacje łączące van Gogha i Paula Gauguina, którego malarstwo ten pierwszy bardzo cenił i pod wpływem którego się znajdował, ale z którym różnił się, jeśli chodzi o poglądy na sztukę. To właśnie przygotowując się na przyjazd Gauguina do Arles van Gogh namalował większość swojej słonecznikowej serii, w której eksperymentował, wypróbowywał różne techniki, a nawet posunął się do złamania obowiązujących zasad łączenia barw: żółte na żółtym to brzmiało jak herezja. Niestety plany van Gogha, by w Arles założyć studio artystyczne, w którym on sam, Gauguin i inni malarze mogliby tworzyć i inspirować się nawzajem, spełzły na niczym. Różnice w podejściu do sztuki i wzajemnych oczekiwaniach okazały się zbyt duże.
Zaletą dokumentu jest to, że pokazuje również losy obrazów po śmierci ich twórców. Tego, czego nie umiał dokonać ani sam Vincent van Gogh, ani wspierający go całe życie finansowo jego brat Theo, dokonała po ich śmierci (zmarli w odstępie pół roku) żona tego drugiego, Johana. Młoda wdowa sprawiła, że świat nareszcie zaczął się interesować malarstwem jej szwagra – już 9 lat po jego śmierci zaczęły się pojawiać podróbki jego obrazów, a w 1924 roku jedna z wersji „Słoneczników”, ta, którą sam malarz uważał za najlepszą, zawisła w londyńskiej National Gallery.
„Słoneczniki” to jedna z trzech elegancko wydanych płyt pakietu „Impresjonizm i postimpresjonizm” wchodzącego w skład cyklu „Historia wielkich dzieł”. Oryginalny tytuł serii i tego odcinka to: „Private Life Of A Masterpiece: Impressionism And The Post-Impressionism: Vincent van Gogh: Sunflowers”.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz bez zarzutu, paleta barw ciepła, z racji tematyki sporo różnorodnych żółcieni, ochry, błękitu. W bliskich ujęciach bez problemu widać poszczególne linie i plamki tworzące płatki, liście i wnętrze kwiatów, a także teksturę dzieł van Gogha – wypukłość i niemal mięsistość nakładanej różnymi technikami farby.
Dźwięk jedynie w stereo, ale to system zupełnie wystarczający dla tego typu dokumentów. Polski lektor dobrze słyszalny.
BONUSY
Brak.
itk |