„Sinister” Scotta Derricksona nie jest przez długi czas czystym gatunkowo horrorem – w pierwszej fazie to raczej thriller określany w USA mianem „mystery”. Oto marzący o napisaniu kryminalnego bestsellera z dreszczykiem Ellison wprowadza się z rodziną do nowego domu. W domu tym zginęły, w dosyć tajemniczych i niewyjaśnionych nigdy okolicznościach, cztery osoby – Ellison ma zamiar odkryć, co się stało, i przelać to na papier. Oczywiście jego rodzina nie ma pojęcia, w jakim budynku przyszło im zamieszkać. Wkrótce na strychu pisarz znajduje pudło z amatorskimi nagraniami wideo, a na nich… zarejestrowane zabójstwa! Okazuje się przy okazji, że ofiar było znacznie więcej niż cztery… A w międzyczasie w domu zaczynają się odzywać dziwne głosy, coś przemyka po pokojach, a na dziecięcych rysunkach latorośli Ellisona pojawia się dziwna postać, którą malowały również dzieciaki zamordowanych.
Scenariusz zbyt wymyślny i oryginalny nie jest, na szczęście Scott Derrickson („Egzorcyzmy Emily Rose”) wycisnął z niego wszystko, co się dało. Udało mu się stworzyć na ekranie wyjątkowo tajemniczy i złowieszczy zarazem klimat, w którym nawet podczas scen rodzinnej sielanki coś niedobrego wisi w powietrzu. Gęsta atmosfera jest w „Sinisterze” o wiele ważniejsza (i sprawdza się o wiele lepiej) niż efekty specjalne (niezbyt zresztą liczne). W sumie powstał solidny film grozy. O dziwo, jego największą wadą jest chwilami… Ethan Hawke grający Ellisona, bo ten świetny aktor tym razem gra miejscami zdecydowanie zbyt ekspresyjnie.
ASPEKTY TECHNICZNE
Nic dodać, nic ująć. Obraz jest ostry i ma dobrze zbalansowany kontrast. Horrorowe szczegóły widać znakomicie: nie umkną naszym oczom ani dziecięce postacie przemykające po domu, ani detale scenografii. Pomimo stylizacji widać dobrze tajemnicze twarze na kliszach i mrożące krew w żyłach szczegóły morderstw zarejestrowane na taśmie filmowej. Kolory raczej zimnawe, z dominantami granatów i błękitów, tylko wyświetlane filmiki mają charakterystyczny pomarańczowo-brązowy koloryt.
Jeśli chodzi o dźwięk, to najbardziej charakterystyczny jest znakomicie – w sensie budowania dramatyzmu – użyty terkot taśmy w projektorze, który wyświetla sceny morderstw. Sprzęt zaczynający nagle terkotać w samym środku cichej nocy jest znakomitym motywem! Terkot i w pewnym momencie mocno wygrane palenie się z niemiłym dla ucha skwierczeniem taśmy w projektorze. Drugą kategorią odgłosów są te związane z peregrynacjami po domu i strychu, w których czai się zło. Dominuje tu odgłos kroków, skrzypienie desek podłogi, rumor spadających rzeczy i trzask łamiących się desek, gdy Ellison wypada z dziury w suficie na podłogę. Zupełnym smaczkiem jest ścieżka dźwiękowa z pięknymi wokalizami przypominającymi nieco te z „Dziewięciu wrót”, pełna niepokojących rytmów, pulsacyjna i podrywająca nas na nogi ostrym dźwiękiem, gdy coś się wydarza, np. sekator przejeżdża po twarzy ofiary… brrr.
BONUSY
Tylko zwiastunów nie pożarł starożytny demon.
Jan / veroika
Premiera DVD: 28.03.2013
|