Z filmu Grega Mottoli („Supersamiec”) wynika, że rację mieli ci, którzy powtarzali, że armia amerykańska od lat ma styczność z ufoludkami, paru z nich złapała i przeprowadziła na Obcych niejedno doświadczenie.
Nieciekawy los obiektu eksperymentów medycznych i wszelakich innych przypadł w udziale Paulowi, kosmicie pojmanemu przed laty i przetrzymywanemu w Strefie 51 w Nevadzie. Dzielny ufoludek w końcu ucieka i udaje mu się nawet zatrzymać coś w rodzaju stopa – konkretnie auto prowadzone przez Graeme’ego i Clive’a, dwóch fanatycznych wielbicieli komiksów, zwłaszcza tych z nurtu fantastyki naukowej. Przyjaciele chcąc nie chcąc (oprzyj się sugestiom kosmity z nadludzką mocą…) zabierają Paula w podróż do jego statku-matki. Ale łatwo nie jest – ścigają ich agenci, policja i ojciec dziewczyny, którą nieco przypadkowo z sobą zabrali…
To zwariowana komedia o dwóch nerdach i wielkogłowym kosmicie, który nie przestaje nas zaskakiwać (ożywia martwego śliczniutkiego ptaszka tylko po to, by… zaraz go schrupać – widać brzydzi się padliną). Trochę tu sensacji, trochę inteligentnych nawiązań do klasyki gatunku (Paul rozbija się w Moorcroft, tam, jak wiadomo, ruszył na spotkanie z kosmitami bohater „Bliskich spotkań trzeciego stopnia”), ale dominuje zgrywa na różnorakim poziomie – znajdziemy tutaj i czarny humor brytyjski i głupawe gagi z komedii dla nastolatków. Oczywiście najbardziej kolorową postacią – choć sam jest monochromatyczny – jest Paul, który przejął i zaadaptował ludzkie zachowania: klnie jak szewc, ma niewyparzoną gębę, pali trawkę, uwielbia pokazywać goły tyłek w najbardziej niestosownych momentach i ma nikłe pojęcie o własności prywatnej. Bez wątpienia „Paul” zagwarantuje nam rozrywkowy wieczór!
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz przyzwoity, z porządną ostrością i kontrastem. To, na co najbardziej zwrócono uwagę (i słusznie), to detale postaci Paula, na którym faktycznie widać każdą fałdkę lub kościstość, bo pomimo że przyciąganie ziemskie go nieco zaokrągliło, pozostał raczej cherlawy. No i w jego ogromniastych tęczówkach można na stopklatce obejrzeć tysiące pręcików i plamek. Kolory, poza szarością ciała Paula, naturalnie nasycone, bez specjalnych fajerwerków. Lekkie załamania krawędzi (elementy domów) i szemranie tła to jedyne błędy transferu.
Dźwięk mało kosmiczny. Odgłosów, których byśmy się spodziewali, raczej w tyłach nie znajdziemy. Głównie gości tam muzyka i odgłosy z drogi (szelest piasku wzbijanego przez opony kampera czy gwar na zlocie). W scenie finałowej sporo w nich odgłosów pracy łopat helikoptera, nieco mniej odgłosów lądującego statku kosmicznego, a w scenie wybuchu domu odczuwamy niedosyt jego eksplozji. Przynajmniej dźwiękowy! Polski lektor nieco opóźnia dialogi i ma zbyt miękki głos, lepiej więc przeprosić się z oryginałem!
BONUSY
Niestety nietłumaczone, za to z napisami. Najzabawniejsza ich część to dosyć obszerny, bo trwający 11 minut, montaż wpadek z filmu, a akurat przy tego typu filmie jest ich sporo i są bardzo spontaniczne. Materiał „Jak tworzono Paula” (15 min) to baaardzo konkretny, kompleksowy, ale i zabawny poradnik tworzenia wizerunku kosmity w kinie. Usłyszymy więc sporo o koncepcji zakładającej najbardziej klasyczny (jeśli można użyć tego określenia w stosunku do kosmity) wygląd Paula, ale też maksymalnie naturalny i wiarygodny. Żeby to uzyskać, zaangażowano sztab ludzi (speców od różnych animacji) odpowiadających za tak drobne szczegóły, jak np. to, czy w scenie niesienia Paula ma on lekko wgniatać koszulkę Clive’a. Twórcy postaci mówią o tym, jak zmieniała się jej koncepcja (przerobiono nawet gotowe już fragmenty filmu) pod wpływem osobowości aktora, który miał użyczać Paulowi głosu. Kosmita zyskał impet i energię!
„Dziwne miny Pegga” (1 min) to z kolei zabawny montaż ujęć z jego udziałem, na których zarejestrowano cały wachlarz jego umiejętności mimicznych, a materiał „Kim (do cholery) jest Adam Shadowchild” (1 min) to montaż ujęć z udziałem tej „legendarnej” (przynajmniej w „Paulu”) postaci oraz tego, co się o nim (tym wielkim pisarzu) mówi w branży.
Paul i inni bohaterowie, jako istoty wielce fotogeniczne, mają swoją (bardzo przyzwoitą) galerię zdjęć i szkiców. Przed filmem obejrzymy też obowiązkowe (lub nie, a to zależy od sprzętu) zwiastuny.
Jan / veroika
Premiera DVD: 13.10.2011
|