Powieść Davida Nichollsa odniosła wielki sukces trochę na przekór modom – to klasyczny melodramat, nie ma w nim wartkiej akcji, newage’owych odnośników, postmodernistycznych gierek, przystojnych i szarmanckich wampirów i wilkołaków. To opowieść o dwojgu ludziach, którzy złożyli sobie dosyć niezwykłą obietnicę – przez kolejnych dwadzieścia lat, w dniu 15 lipca (tego dnia spotkali się po raz pierwszy), będą się kontaktować i opowiadać o tym, jak minął rok, o swoich rozczarowaniach i radościach. Ona, Emma, jest dziewczyną z biednej rodziny, mądrą, dojrzałą, o ściśle sprecyzowanych planach na przyszłość, on, Dexter, to spadkobierca wielkiej fortuny, hulaka i utracjusz, podrywacz i wieczny chłopiec. A jednak ta niedobrana para za każdym razem, gdy się spotyka, znajduje wspólny język, ba – iskrzy między nimi, aż miło! W końcu zrozumieją, że są dla siebie stworzeni. Ale „Jeden dzień” to melodramat, a nie komedia romantyczna, biegu na lotnisku za ukochaną w finale nie będzie…
Film ma prostą konstrukcję, a historia w nim opowiedziana nakreślona jest sprawną ręką. Jest tutaj czas na zabawę i na łzy, a nad całością unosi się duch Prawdziwej Wielkiej Miłości (w którą, dzięki bardzo dobrej grze aktorów, bez trudu można uwierzyć). „Jeden dzień” nie zdobył co prawda żadnych nagród, ale zasłużenie zebrał ciepłe recenzje i spodobał się widzom. Warto go zobaczyć, zwłaszcza jeśli ktoś nie przepada za przesłodzonymi romansidłami.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz tak różny, jak różne jest życie bohaterów filmu. Mamy więc do czynienia z pięknymi beżami francuskich kamienic, aksamitnym lazurem nieba, błyskającym fioletem błękitem jeziora wieczorową porą czy pięknie nasyconymi zieleniami pól i ogrodów. Zresztą feeria kolorów jest znacznie bogatsza, a w dodatku ciekawie i różnorodnie oświetlona. Ostrość tego filmu nie jest jakoś specjalnie agresywna, kontury są lekko miękkawe. Kontrast za to trzyma głębię. Zdarzają się falowania krawędzi (gzymsy).
Ścieżka muzyczna ciekawa, bogata w różne przeboje oddające klimat danej dekady, ale z miłymi dla ucha motywami klasycznymi. Przestrzenność dźwięku zachowana dosyć poprawnie, ale bez fajerwerków. Tyłom przydałoby się więcej energii.
BONUSY
Niestety nie są tłumaczone. Jest komentarz reżysera i kilka scen niewykorzystanych, które są na tyle krótkie i znaczące, że powinny wejść do filmu. Materiały zakulisowe w liczbie 5 krótkich, trzyminutowych filmików to podróż przez miasta, czas i przez charaktery bohaterów. Twórcy i bohaterowie mówią o tym, jak ważne było podkreślenie upływających lat, ewolucji fizycznej i zmiany psychiki bohaterów. Modyfikacje strojów, fryzur, makijażu oddają też klimat epoki, że wymieńmy choćby glany wkładane do lekkiej, kwiecistej spódniczki czy podniesione fryzury z grzywką stylizowane na chłopaków z Depeche Mode.
Jan / veroika
Premiera DVD: 22.03.2012
|