Wspaniale jest, jeśli wrażliwość na piękno łączy się z wrażliwością na przyrodę, a jeszcze lepiej, gdy obdarzony nimi człowiek potrafi podzielić się swoim postrzeganiem świata z innymi. Z takim zbiegiem wrażliwości i umiejętności mamy do czynienia w wypadku Luca Bessona. Luc Besson nakręcił film, który poza krótkim wstępem i wyświetlanymi tytułami poszczególnych impresji obywa się bez słów. Są one zresztą zbędne, bo obraz i doskonała, piękna muzyka Erica Serry mówią wszystko.
Jeżeli chodzi o muzykę, to w scenie z płaszczką wykorzystano arię z opery „Lunatyczka” Vincenzo Belliniego. Scena ta rozpoczyna się jazdą kamery po wnętrzu „opery”, po czym słychać narastający szmer na widowni, strojenie instrumentów, potem następuje popis divy (głosu użyczyła jej Maria Callas), na koniec zaś słychać aplauz drobnych rybek – prawdopodobnie nawet są to stojące owacje – i niknący szmer rozmów wymieniających się wrażeniami rozchodzących się widzów.
Czułość wzbudzają pałaszujące morską kapustę manaty, z których jeden, zaciekawiony, podpływa zbyt blisko do kamery i trąca ją głową, po czym unosi w zawstydzeniu płetwę do mordki – zupełnie jak dziecko, które coś niechcący zbroiło. Budzący biblijne skojarzenia jest widok węża wpełzającego na „drzewo”, odtąd nikt nie może już mieć wątpliwości, że to, co oglądamy, to raj. Takich możliwości zabawy w interpretację jest w filmie mnóstwo, czasem skojarzenia są proste, czasem wcale nie jednoznaczne. Można oczywiście zupełnie się wyłączyć i po prostu zatopić w obraz i muzykę. Obserwowanie płynnych, pełnych gracji powolnych lub szybkich i zwinnych ruchów morskich stworzeń w połączeniu z bogatą w barwy i motywy, pięknie zinstrumentalizowaną muzyką ma działanie wybitnie kojące.
Trudno zakwalifikować „Atlantis” do określonego gatunku filmowego. Właściwie nie jest to film stricte przyrodniczy czy dokumentalny. Najbliżej mu do dokumentu artystycznego, bo występują w nim elementy zarówno dokumentowania podwodnego świata – zaprezentowanego w sposób pełen artyzmu – jak i osobistej interpretacji i subiektywizmu.
„Atlantis” wchodzi w skład kolekcji filmów Luca Bessona wydanej przez Monolith Video.
ASPEKTY TECHNICZNE
Ścieżka dźwiękowa w Dolby Digital 5.1, wypełnia ją w całości muzyka plus od czasu do czasu ilustrujące obraz dochodzące w przeważającej mierze z przodu i z boku delikatne odgłosy: popiskiwanie delfinów, dzwonek w operze, brawa, świergot ptaków, chrupanie itp.
Jeżeli chodzi o obraz, to jest on z natury dość miękki, aczkolwiek szczegóły, jak np. drobniutkie gałązki podwodnych roślin czy wzory na ciele rybek, widać bez problemów. Zbyt słabe oświetlenie ujęć czy mały kontrast nie są w tym wypadku mankamentem obrazu, ale wynikiem specyfiki filmowania pod wodą. Paleta kolorów to wszystkie odcienie niebieskiego, morska zieleń, seledyn, szarość i biel. Sporadycznie zdarzają się żywe, jaskrawe barwy, jak róż czy pomarańczowy.
BONUSY
Dodatków brak.
itk
Premiera DVD: 23.11.2011 |