Oglądałem kiedyś rosyjski film o wojnie w Czeczenii. Film, wzorowany na amatorskim zapisie z kamery towarzyszącej żołnierzom, przywiózł znajomy z jednej z republik byłego ZSRR, obraz poza granicami dawnego imperium był nieznany, nigdy nie trafił nigdzie – poza Rosją – do oficjalnej dystrybucji. Rosyjscy dobrzy wojacy walczyli tam ze złymi Czeczenami, którzy jeńców przybijali do krzyży, mordowali kobiety i dzieci, obraz ociekał krwią, a spod gąsienic czołgów wylatywały flaki miażdżonych wrogów (co z detalami pokazano). Propaganda tak nachalna i prymitywna, że twórcy nazistowskiej agitki „Żyd Sus” załamaliby ręce. Ale, jak opowiadał znajomy, ta propaganda działała – przeciętni Rosjanie karmieni przez telewizję i kolejne ekipy filmowe takimi obrazami uważali Czeczenów za krwiożercze demony, a to, co obejrzeli w owym filmie – za czystą prawdę… W filmie Stéphane’a Rybojada mamy podobną sytuację, na szczęście we francuskim obrazie niebagatelną rolę spełniają wątki przygodowe, które rozładowują nieco żenujące propagandowe grepsy.
Głównymi bohaterami jest grupka francuskich komandosów, którzy wyruszają do Afganistanu, aby odbić z rąk talibów uprowadzoną dziennikarkę. Misja okazuje się rzecz jasna bardzo trudna i niebezpieczna. I to w zasadzie tyle, jeśli chodzi o akcję.
Komandosi są w tym filmie męscy, przystojni i wspaniali, talibowie jak jeden mąż to oślizłe kanalie bez honoru, a tubylcy cieszą się jak dzieci na widok zachodnich żołnierzy i starają się pomagać im, jak mogą. Do tego dochodzą pełne frazesów dialogi o pokoju, wojnie, honorze i przyjaźni. Jak dla mnie dyskwalifikuje to zupełnie „Terytorium wroga” jako film starający się oddać jakąś prawdę o świecie. I nie pomoże nic ciekawa, surowa scenografia (Dżibuti i Tadżykistan).
Kto jednak potraktuje film jak przygodę, a sferę polityczną zostawi na boku (film i tak mniej ocieka owym irytującym patriotyzmem niż wojenne filmy amerykańskie z takim choćby Gibsonem czy Cage’em ), ten znajdzie w nim bardzo wartką akcję, a co istotne nieustanne napięcie! Poza tym dynamiczne, świetnie nakręcone sceny batalistyczne (czuwała nad nimi francuska armia, która użyczyła ekipie sprzęt) oraz, co nie tak często się zdarza, zindywidualizowane sylwetki bohaterów, co sprawia, że ani nam się nie mylą, ani nie są nam obojętni. Dla kogoś zaś, kto nie ma dla nich sympatii, nieco pokrętną pociechą niech będzie fakt, że giną równie widowiskowo, jak walczą.
ASPEKTY TECHNICZNE
Znakomicie pod każdym względem! Obraz jest piekielnie ostry, z rewelacyjną widocznością najmniejszych detali: drobinek kurzu w powietrzu, plam brudu, poparzonej i schodzącej od słońca i zimna skory, potu, kropli krwi sikającej z ran czy płatków śniegu w górach.
Kontrast świetny nawet w mroku celi czy w nocnej kryjówce uciekinierów. Pięknie sfotografowane góry Hindukuszu z ich ostrymi jak brzytwa krawędziami i łagodnymi płaszczyznami stoków wydają się aż trójwymiarowe.
Koloryt filmu bardzo zróżnicowany, choć przez większość czasu dominują brązy ziemi w różnych odcieniach, od czekolady, przez ochry, beże, sjeny, ugier, tycjanowy po jasne oranże. Ale ponieważ akcja ma miejsce w wielu lokalizacjach, na początku pojawiają się mocno nasycone zielenią lasy Kosowa, a w trakcie filmu w pewnym momencie koloryt ogranicza się do szarości i wojskowych zieleni ubrań stanowiących jedyne ciemne plamy na tle pokrytego białym śniegiem łańcucha górskiego.
Nie ma usterek transferu pomimo bardzo chaotycznej miejscami pracy kamery, która jednak niemal nigdy nie traci ostrości.
Dźwięk podobnie jak obraz na piątkę, a charakter dźwięku oddaje dobrze określenie „wojenna przygoda”. Wojenna, bo jakościową przewagę stanowią odgłosy militarne, które przebijają się nawet przez bardzo ostrą z początku muzykę rockową, która w miarę rozwoju akcji traci swój pazur na korzyść bardziej tęsknej i bardziej „obyczajowej”. Sporo w filmie przestrzenności z racji użycia sprzętu wojskowego (odrzutowce, których silniki wyją na przemian w jednym i drugim kanale tylnym). Znakomicie wypadła scena nocnego wzajemnego ostrzału Talibów i francuskich komandosów, pełna charakterystycznego świstu rykoszetów, scena ucieczki samochodem z odgłosami wiraży samochodów czy sekwencja poszukiwania żołnierzy z udziałem helikopterów i furkotem łopat wirników. No i nie można nie wspomnieć o pięknych, niosących się echem odgłosach snajperskiego karabinka, które brzmią tak, jakby miały nam samym zrobić dziurę w głowie!
BONUSY
Reportaż z planu (3 min) i choć obyło się bez dialogów, to zdjęcia dają pojęcie o tym, jak wyglądała realizacja filmu, a przebiegała właściwie w bardzo ciężkich warunkach i skrajnych temperaturach: od -28 do +50 stopni Celsjusza! Jest również niewielka galeria zdjęć, głównie portretów bohaterów, oraz zwiastuny. Film w pakiecie z ciekawą książeczką, pełną informacji o twórcach, aktorach i lokalizacjach zdjęciowych.
Jan / veroika
Premiera DVD: 19.07.2012
|