James Bond, uznany podczas jednej z akcji za zmarłego, powraca do służby po tym, jak w siedzibie MI6 podłożono bombę. Zamachowiec najwyraźniej poluje na M, toteż Bond pomimo wyraźnego spadku kondycji udaje się na jego poszukiwania. Trop wiedzie do Szanghaju.
Dziwny to rocznicowy „Bond”, zawieszający pomost między tym co stare, legendarne, tradycyjne, a tym co nowe i co musi nastąpić, by „Bond” nie gotował się we własnym sosie. W urodzinowym „Bondzie” bynajmniej nie znajdziemy urodzinowych atrybutów: fajerwerków i gadżetów, cyrkowych popisów, akrobacji i woltyżerki. Jest za to sporo sygnałów świadczących o tym, że świat Bonda musi ulec przeobrażeniu, uległ już, prawdę mówiąc, przy zmianie warty aktora wcielającego się w Bonda i koncepcji jego postaci. Heros ustąpił z pola walki, oddając pole człowiekowi, który czasem przegrywa, prawie umiera, zostaje zdradzony i zraniony. Pytanie pozostaje takie: czy w wyniku tych ewolucji Bond pozostanie Bondem czy jednym z wielu bohaterów filmów szpiegowskich nieobdarzonych takimi atrybutami i bez legendarnej przeszłości? Odpowiedź jak dla mnie jest jedna. To pierwsze, bo owego innego Bonda ogląda się równie dobrze jak poprzednich, bo siła przekazu pozostaje niezmienna. Bo film trzyma w napięciu od początku do końca, bo zaskakuje, bo intryga może i jest szyta grubymi nićmi, ale w tej konwencji się sprawdza. Bo tak jak w poprzednich, kilka scen z niego pochodzących wejdzie znów do kanonu jako rewelacyjnie zrealizowane i cytowane później w następnych produkcjach.
„Skyfall” jest perełką, jeśli chodzi o dopieszczenie najstarszych miłośników serii. Mamy niemal dosłownie powrót do korzeni – do miejsca urodzenia Jamesa, specyficznie pite martini, legendarnego Astona Martina, nawiązania do kultowych scen z poprzednich „Bondów”, no i lekko przerysowany, mocno szalony czarny charakter, który równie dobrze mógłby być antagonistą Bonda z lat 70. Nawet postać kobiety Bonda, Severine, jest tym razem utrzymana w konwencji femme fatale w stylu Solitaire z „Żyj i pozwól umrzeć”, granej przez Jane Seymour.
„Skyfall” nie zawodzi jako film sensacyjny. Być może poczują się zawiedzeni miłośnicy tradycji, ale przecież nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki…
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz z dużą głębią kontrastu i brzytewną ostrością zachwyca odwzorowaneim detali wszystkich planów, które dobrze wydobywa świetnie dobrane oświetlenie. Kolorystyką zachwyca zwłaszcza scena w kasynie w Makau, utrzymana w barwach starego złota, lśniącej miedzi, głębokich czerwieni i lśniących oranżów, a to wszystko na tle atramentowej czerni.
Mocno futurystycznie wypadają sekwencje w Szanghaju mieniące się najbardziej sztucznymi kolorami świata w postaci migających neonów. Bogate kolorystycznie, cudownie i naturalnie barwne są sceny kręcone na wielkim bazarze w Stambule, za to sekwencje szkockie toną w zimnych zieleniach, szarościach i granatach.
Jedyną usterką, jaka się rzuca w oczy, jest niestety intensywne falowanie krawędzi w sekwencjach londyńskich (żelazne ogrodzenia, kratki, okiennice, grille samochodów). Średnio poradzono sobie też ze zjawiskiem krzyżowania kolorów na fakturach męskich garniturów.
Dźwięk adekwatny do przygód Bonda: pełen oddechu, przestrzenny i z odpowiednim powerem. Zapowiadają to już początkowe sekwencje: pogoń motocyklowa ulicami i dachami Stambułu, z odgłosami silników maszyn śmigających od tylnego prawego do lewego. Bas podbija scenę upadku w nurt rzeki, wybuch w siedzibie agencji, eksplozję w metrze, kraksy wagoników czy wybuch w szkockim domu Bonda. Rewelacyjnie oddano świst rykoszetujących pocisków w czasie jego ostrzału, a towarzyszący im trzask ogarniającego dom pożaru i dodatkowe odgłosy atrakcji, jakie czekają napastników, oddają znakomicie klimat walki.
BONUSY
Jest opatrzony polskimi napisami materiał tematyczny „Realizowanie Bonda” (10 min) podzielony na zagadnienia. Tak więc w „Title Sequence” mowa o sekwencji początkowej, która zwyczajowo jest rodzajem filmu w pigułce, a w „Skyfall” jest ona nawiązaniem do przedśmiertnych wizji rannego człowieka. W „DB 5” usłyszymy o legendarnym Astonie Martinie, a w „Women” przedstawione zostaną sylwetki kobiet Bonda, zwłaszcza pięknej Severine, granej przez Berenice Marlohe, pół-Francuzkę, pół-Kambodżankę. No i w końcu „Location”, w którym sporo o lokalizacji zdjęć: nietypowo fotografowanym Londynie, przestrzennym, pełnym sztucznych świateł Szanghaju i kolorowym, ciasnym Stambule. Drugim dodatkiem jest krótki spot promocyjny ścieżki dźwiękowej.
veroika
Premiera DVD: 20.03.2013
|