Steven Soderbergh zarzekał się już, że kończy z kinem, ale wciąż zasiada na reżyserskim stołeczku. Efekty są jednak coraz dziwaczniejsze i nie przekładają się na sukcesy finansowe, ani nawet na nagrody, którymi wcześniej wręcz go zasypywano. „Ścigana” to film nakręcony na przekór modzie i schematom znanym z kina akcji – zamiast dynamicznego montażu – długaśne, udziwnione ujęcia, zamiast kamery trzęsącej się jak opętana – statyka, zamiast twardziela – krucha na pozór kobietka, zamiast szarpanych i widowiskowych ujęć walk wręcz – walka pokazana od początku do końca bez udziwnień… Nie wszystkim, ba, większości, tego typu zabiegi przypadły do gustu: widzowie generalnie uznali „Ściganą” za obraz nudny i mało wciągający (mnie osobiście też nie urzekł, tak naprawdę to stary cukierek w nowym papierku, niezobowiązująca zabawa formą).
Główną bohaterką jest tajna współpracowniczka CIA, Mallory. Kobieta realizuje dla rządu niebezpieczne misje, likwiduje wrogów, nie zostawia śladów. Po wykonanej misji w Barcelonie na kolejną udaje się do Dublina – i tutaj okazuje się, że padła ofiarą spisku: jej obecność ktoś wysoko postawiony uznał za niebezpieczną, wydał rozkaz likwidacji agentki. Ale Mallory nie z takich opałów wychodziła obronną ręką – raz po raz unika śmierci i jest coraz bliżej odkrycia, kto stoi za całą sprawą…
Jeśli ktoś nastawia się na akcyjniak z prawdziwego zdarzenia, to pierwsze pół godziny może być dla niego nie do przejścia – akcja snuje się, dominują dialogi. Z czasem fabuła zaczyna wciągać, ale dość szybko możemy przewidzieć finał (w tej kwestii akurat reżyser na przekór modom nie poszedł…), scenariusz jest po prostu mało oryginalny… W obsadzie znalazła się masa gwiazd (kto odmówiłby Soderberghowi?), ale nie mają wiele do zagrania – wszystko kręci się wokół odtwarzającej Mallory Giny Carano, znanej zawodniczki MMA (ma za sobą kilka epizodów filmowych, częściej jednak pojawia się w reality show), której reżyser co rusz daje pole do popisów (czyli do kolejnych walk, wyglądających jednak bardzo podobnie). Carano spisała się poprawnie i występ w „Ściganej” może być początkiem jej wielkiej kariery w kinie akcji (już została zaangażowana do kolejnej części „Szybkich i wściekłych”), sam zaś film – mimo pewnych ambicji – z pewnością nie należy do najbardziej udanych w karierze twórcy „Trafficu”.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz jest zazwyczaj dosyć miękki i mało skontrastowany, bo Soderbergh preferuje naturalne oświetlenie zamiast sztucznego, bardziej precyzyjnego, który wydobywałby detale z tła. Sceny w Barcelonie są więc nieco prześwietlone, jasne, o żółtawym kolorycie (poza ujęciami czarno-białymi). Podobnie rzecz się ma na Majorce i w Meksyku. Przeważająca biel w sekwencjach kanadyjskich łamana jest czerniami, szarościami i brązami. Lekkie szmeranie tła.
Sporo się dzieje w tyłach, jednak jest to specyficzny, bo dosyć „gadany” film akcji, więc jest lekki niedosyt. Jeśli już są sceny walk, to faktycznie w tyłach przemieszczają się odgłosy rzucanych o ściany ciał, tłuczonych szyb, niszczonych sprzętów i przewalających się mebli. Odgłosy strzelaniny nie za głośne, z podobnie niezbyt wybijającymi się rykoszetami, za to fajnie wypadła scena nad morzem, gdzie faktycznie w dźwiękowym planie pierwszym króluje bijatyka, a w drugim szum fal i pokrzykiwanie mew. Sporo muzyki, typowo akcyjnej, ilustracyjnej i lżejszej, gitarowej.
BONUSY
Jest reportaż z planu (5 min) ukazujący trening, próby z bronią i sceny kaskaderki. Jest też pięć niedługich, opatrzonych napisami wywiadów z aktorami. Najciekawsza wypowiedź należy do Giny Carano, zupełnie innej niż jej poważna i skoncentrowana bohaterka, pogodnej, zabawnej dziewczyny, która opowiada o wrażeniach po pierwszym spotkaniu z Soderberghiem, zupełnie niewyglądającym jak wielki reżyser. Ładnie mówi tez o walce, określając ją jako rodzaj fizycznej rozmowy między ludźmi.
Fassbender z kolei mówi o Carano, że ma osobowość zwyciężczyni i lubi ryzykować, ale jednocześnie przyjmuje z pokorą rady innych. Soderbergha aktorzy w wywiadach określają jako podejmującego na gorąco decyzje (Fassbender), niebojącego się technicznych innowacji i niezwykle szybkiego (Banderas) oraz gadatliwego poza planem, ale bardzo skoncentrowanego w czasie pracy na planie. Wspólne dla nich wszystkich wydaje się podjęcie decyzji o udziale w filmie nie pod wpływem dobrego scenariusza, ale pod wpływem magii nazwiska oscarowego reżysera. Poza tymi bonusami galeria zdjęć i zwiastuny.
Jan / veroika
Premiera DVD: 27.06.2012 |