Trudno oprzeć się wrażeniu, że Asghar Farhadi wyrasta na irańskiego Mike’a Leigh. Podobnie jak brytyjskiego mistrza cechuje go niezwykła umiejętność dostrzegania w zdarzeniach banalnych i sytuacjach zwyczajnych zalążków dramatów na miarę antycznej tragedii. I taki banał jest w „Rozstaniu" zaczynem ludzkiej tragedii. Oto Simin, upatrująca na obczyźnie szansy na lepsze życie, chce wyprowadzką do rodziców wymusić na mężu, by wyjechał wraz z nią albo by przynajmniej pozwolił jej zabrać ze sobą córkę. Nader nie chce się na to zgodzić, bo opiekuje się chorym na alzheimera ojcem, ale podejrzewając, że żona, która wniosła sprawę o rozwód, zmądrzeje i wróci, wynajmuje na czas jej nieobecności Razieh, opiekunkę która ma zająć się ojcem. Niestety po sprzeczce, która kończy się szarpaniną, ciężarna kobieta traci dziecko i trafia do szpitala. Jej mąż Hodjat składa na Nadera skargę. Z kolei Nader wnosi o ukaranie Razieh, która dopuściła się zaniedbania podczas opieki nad ojcem, w wyniku czego doznał urazów. Obie rodziny spotykają się w sądzie…
…gdzie okazuje się, że życiem tych ludzi rządzą sekrety i kłamstwa, dokładnie jak u brytyjskiego mistrza. Nic od tej pory nie jest jasne i proste. Każda rozmowa to cegiełka w murze podejrzeń, kłamstw i manipulacji. Każde z bohaterów filmu coś ukrywa, kogoś osłania, boi się o wyrok w swej sprawie, gra o swoje. Każdy gra rolę, jaką sobie napisał, ale obsadzając siebie w roli reżysera i bohatera, nie bierze pod uwagę, że „wrogowie” w jego sztuce nie grają według scenariusza, a inni, ich bliscy, będą się czuli zobligowani chronić ich dobro kosztem własnej uczciwości. Kłamca broni swej racji w sądzie równie dobrze jak ten, który mówi prawdę, a sędzia, który zazwyczaj nawet nie podnosi głowy znad papierów, nie ma szans, by poznać prawdę kryjącą się (lub nie) w oczach świadków i oskarżonych. W tym tyglu ludzkich namiętności nawet dzieci nie zachowują niewinności. Nie ma już powrotu do dzieciństwa dla córki Nadera i Simin, która przekracza próg dorosłości, odkrywając, że ojciec kłamie, a potem kłamiąc dla niego. Tylko córeczka Razieh mówi prawdę, bo tylko ona jeszcze nie wie, że można ją traktować jak towar. Ale wkrótce nauczy się i tego…
Od pewnej chwili film od thrillera w dosłownym znaczeniu naprawdę dzieli tylko krok, bo wymachujący rękoma, wrzeszczący na siebie, niedopuszczający się do głosu, zacietrzewieni niczym indory i grożący sobie ludzie żyją jak na wulkanie. Jeden gest czy słowo i stanie się nieszczęście, dlatego wyciągamy głowę jak najwyżej, by już nie przegapić żadnego sygnału ostrzegawczego, bo przecież i naszej uwadze umknęło to, co zasadnicze: prawda. Dla nas, Europejczyków, tym bardziej jest to film podminowany emocjami. Obcy krąg kulturowy to zupełnie inny kod porozumiewania się i tak jak u Leigh emocje wygrywa się ciszą, tak tutaj gra się na najwyższych tonach.
I najwyższej próby jest też sam film, o czym świadczy Oscar w kategorii filmu nieanglojęzycznego i nominacja w kategorii najlepszego scenariusza.
ASPEKTY TECHNICZNE
Film ma ciepły, lekko matowy, zgaszony koloryt z dominantą ciepłych brązów: sjeny, beżów, dębowych brązów i khaki. Sporo ujęć quasi-dokumentalnych typu gadające głowy, więc nie przywiązano wagi do detali drugiego planu i ich wyeksponowania. Ruchoma kamera nie trzyma ostrości, ujęcia czasem się rozjeżdżają. Ostrość jest więc, podobnie jak kontrast, bardzo przeciętna. Zresztą w tego typu filmach dbałość o wysoką jakość aspektów technicznych na pewno nie jest intencją twórców. Z usterek transferu szemrzące tło.
Dźwięk w stereo, z bogatymi, choć płynącymi jedynie z frontów odgłosami tła (sąd, ulica, korytarze, szkoła). Filmu nie przystraja nawet muzyka, którą słychać jedynie jako podkład w czasie napisów końcowych.
BONUSY
Nic.
veroika
Premiera DVD: 24.02.2012 |