„Matki w mackach Marsa” opowiadają właściwie prostą historię. Oto niezbyt słuchający się mamy Milo wypowiada w złą godzinę, że lepiej by mu było, gdyby znikła z jego życia. I tak się dzieje! Oto mamę Milo porywają Marsjanie, którzy jak się wkrótce okazuje, wydobywają z ludzkich matek ich macierzyńskie wspomnienia, które posłużą potem do zaprogramowania robotów-nianiek, które wychowują małe Marsjanki. Milo, który w ostatniej chwili dostał się na statek kosmitów, z pomocą osiadłego na Marsie G oraz Ki, Marsjanki anarchistki, musi uratować mamę, zanim straci ona swe wspomnienia, a przy okazji i życie.
I tyle by było prostej opowieści, z której dzieci (jednak nieco starsze niż 8-latki) będą kontente w racji wielości zdarzeń, zabawnych kwestii i przygód Milo. Animacja jest przyjemna, choć najlepiej wypadają scenografie (podwodna jaskinia ze światłami, przypominające Tartar wysypisko śmieci), a trochę gorzej twarze i animacja związana z ruchem, która wydaje się lekko toporna.
Ale „Matki w mackach Marsa” (karkołomny od wymówienia tytuł!) to, jak to często w ostatnich produkcjach Disneya, film nie tylko dla dzieci. A co więcej, mamy niejasne wrażenie, że pewne motywy zaczerpnięto z naszej rodzimej „Seksmisji”. Bo oto społeczeństwo Marsjan to same kobiety: wojowniczki i strażniczki, ze stojącą na ich czele surową i nieznoszącą sprzeciwu Starszą Siostrą. Mężczyźni zaś to plemię Włochatych, wyrzutków i pariasów społecznych, zrzucanych jako dzieci na wysypisko śmieci, gdzie zajmują się nimi opiekuńczy przytulacze – mężczyźni. Gdyby wgryźć się w to głębiej, to czyż nie jest to apokaliptyczna wizja społeczeństwa przyszłości? Wszak naukowcy biją na alarm, mówiąc o zamianie ról społecznych – pod wpływem feminizacji mężczyźni słabną psychicznie i nie potrafią odnaleźć się przy boku prących do przodu i coraz bardziej bezwzględnych kobiet. Podobnie jak w „Seksmisji” jest również wątek ukrywania przed oszukanymi kobietami faktów, np. tego, że kiedyś istniało coś takiego jak rodzina. Z tej perspektywy film Disneya wydaje się nieco mniej łopatologiczny z racji profamilijnych treści, które jak to u Disneya zawsze zwyciężają. Ale poszukać tych innych przemyconych treści trzeba.
ASPEKTY TECHNICZNE
Dźwiękowo czadzik! Jak w najlepszych filmach akcji. Zaczyna się już po obudzeniu się Milo na Marsie, kiedy każdy ruch chłopca w blaszanym pomieszczeniu wywołuje brzękliwe echo, a kiedy zjeżdża w dół szybu, jest to jeden wielki łomot z dużą ingerencją basów. Bardzo przestrzennie brzmi świst wiązek laserów, które błyskawicznie przemieszczają się między głośnikami. Odpowiednią moc ma scena rozkuwania Gribble’a z łańcuchów. Genialnie wypadła scena, w której w zwolnionym tempie rozlatuje się na wszystkie strony hełm Milo – każdy szklany ułamek rozpada się z pięknym, krystalicznie czystym brzękiem rozciągniętym w czasie. W polskiej wersji językowej efekty te są słabsze, więc musimy zdecydować, czy wolimy efekty, czy całkiem przyjemny dubbing.
Obraz bardzo czysty, z widocznymi detalami i światłocieniami (oczywiście komputerowymi). Świat Marsa jest podzielony również kolorystycznie: imperium kobiet to cała gama szarości, głębokie czernie i świetlista biel, zaś margines owego świata, czyli męskie podziemie, to oranże plus wszelkie inne, ale niezbyt jaskrawe kolory. Orgia barwna to dopiero sekwencje z plamami malowanymi przez Ki, która dysponuje całą paletą pięknie nasyconych, bajecznie kolorowych farb.
BONUSY
Jest zabawny materiał „Zabawa z Sethem” (2 min), w którym niemożebnie żywotny Seth Green użyczający Milo swego ciała i mimiki de facto objaśnia, na czym polega technika performance capture, tak nam dobrze znana choćby z postaci Golluma z „Władcy Pierścieni”. „Marsjański dla początkujących” (2 min) to z kolei materiał o tworzeniu marsjańskiego języka, co wcale nie było takie łatwe, bo wymyślone słowa musiały mieć odpowiednią, czytelną dla ziemskich laików intonację. Zobaczymy w nim aktorów ćwiczących swoje partie tekstu oraz zostaniemy nauczeni kilku marsjańskich zwrotów, w razie gdyby też groziło nam porwanie na czerwoną planetę. Oczywiście dodano również zwiastuny.
veroika
Premiera DVD: 19.08.2011 |