W pewnym królestwie zły czarownik Leezar porywa sprzed ołtarza Belladonnę, narzeczoną następcy tronu, Fabiusza. Poszkodowany królewicz musi teraz wraz z bratem Tadeuszem i jego giermkiem uwolnić piękną pannę, zanim czarownik posiądzie dziewicę w dniu zetknięcia dwóch księżyców, co będzie miało już niedługo miejsce. Tadeusz jest tchórzliwym, leniwym zazdrosnym o brata nieudacznikiem, zaś Fabiusz jest próżny i lubi niekonwencjonalne rozrywki. Na szczęście bracia zyskują do pomocy dzielną wojowniczkę Isabel. I tak oto cała czwórka wyrusza na wyprawę za siedem gór i siedem rzek, na spotkanie z czarownicami i smokami.
Fabuła typowa dla dziecięcych bajek, ale obraz Davida Gordona Greena dla najmłodszych zdecydowanie się nie nadaje. Jest to bowiem utrzymana w konwencji sprośnego humoru parodia baśni, której bohaterowie palą zioło, klną, płeć piękna paraduje w topless, dowcipy mają kontekst erotyczny, a poza tym nie brakuje realistycznie pokazanego okrucieństwa. Przez ekran przewija się galeria różnego rodzaju czarnych charakterów, jak zboczony mag-żab, utytłane w błocie, półnagie amazonki, Minotaur z erekcją oraz innego rodzaju monstra.
Ta mocno głupawa komedia może wzbudzić od czasu do czasu uśmiech i widać, że grający w filmie aktorzy – w tym Natalie Portman jako wojowniczka Isabel – świetnie się przed kamerami bawią. Natomiast to, czy równie dobrze będzie się na niej bawić widz, jest już kwestią indywidualnego gustu, bowiem pierwsze, co się ciśnie na usta, to: lekka żenada i infantylność. Tylko parę pomysłów okazało się fajnych, ale humorowi przydałaby się jednak odrobina subtelności. No chyba że poszliśmy w ślady popalającego sobie średniowiecznego jointa Fabiusza. Wtedy uznamy „Waszą wysokość” za arcydzieło humoru.
ASPEKTY TECHNICZNE
Zaskakująco dużo w tej sprośnej komedii pięknych scen, jak choćby pierwsze ujęcia, w których widać pogrążony w srebrnym blasku księżyca granatowawo-czarny bór z jego fantazyjnymi, układającymi się niczym koronki żabotu koronami drzew. Podobnie jest z ujęciami szarografitowego labiryntu, kunsztownej układanki z kamieni, której precyzję wykonania możemy podziwiać dzięki świetnemu kontrastowi. Pięknie wyglądają widoki zamku na tle jaskrawo zielonej łąki. Zresztą akurat barwy (bo nie dialogi) film ma iście bajkowe: czerwony, błękitny i żółty przyodziewek dworzan czy kolorowe światła, które towarzyszą rzucaniu czarów, to spełnienie naszych wyobrażeń co do wyglądu świata braci Grimm. Jest ostro, a obrazu nie psują żadne usterki czy śmieci.
Dźwiękowo też bajkowo. Separacja dźwięków na medal: wyraźnie od przodu do tyłu gnają przypominające wyładowania atmosferyczne trzaski promieni zaklęć magicznych (w czasie porwania Belladonny i w czasie jej odbijania). Podobny, dynamiczny efekt ma furkot skrzydeł Szymona, mechanicznego ptaka, pupilka Fabiusza. Genialnie wypadła scena w labiryncie, który mówi każdym swoim kamieniem, a że otacza bohatera ze wszystkich stron, słowa odbijają się echem w coraz to innym kanale. Potężnym basem odzywają się otwierające się wrota labiryntu, a rumor, jaki robią spadające skały, jest mocarny. Podobnie zresztą jak basowy ryk Minotaura. Subtelnie, ale wyraźnie brzmią normalne odgłosy życia w tej bajkowej krainie: delikatnie odzywa się kościelny dzwon, a w scenie w nocnym lesie bohaterów otacza świergot ptaków, pohukiwanie sów i trzask płomieni.
BONUSY
Po polsku. Sceny niewykorzystane (4 min) w liczbie pięciu z przynajmniej jedną ważną sceną rozmowy Fabiusza i Boremonta i czymś w rodzaju alternatywnego zakończenia, w czasie którego nieszczęsny Leezar rodzi / znosi smocze jajo, z bardzo niewdzięcznym, jak się okazuje, synem. Są zabawne gagi z planu (5 min), a pod nazwą „Spaczone wizje” kryje się opcja jeszcze bardziej zboczonej sceny u Wielkiego Maga.
ren / veroika
Premiera DVD: 8.09.2011 |