Niedaleka przyszłość. Żyjący w stabilnym związku, pracujący przy fabrycznej taśmie i marzący o ciekawszym życiu Douglas Quaid ma dziwne i niepokojące sny. Postanawia nabyć nowe wspomnienia, które pozwolą mu odzyskać spokój. Udaje się do Recall, innowacyjnej firmy, która wprogramowuje klientom wspomnienia. Quaid decyduje się na opcję bycia superszpiegiem. Jednak w testach okazuje się, że jest on nim naprawdę. Przy próbie obezwładnienia go Quaid reaguje instynktownie i rozbraja przeciwników. Zdumiony swoimi umiejętnościami, ścigany przez agentów rządowych Quaid usiłuje się dowiedzieć, kim naprawdę jest, i odzyskać swoje wspomnienia.
„Pamięć absolutna” to film, który do pewnego momentu ogląda się bardzo dobrze. Jest pełne suspensu zawiązanie akcji, zaskakujące jej meandry i całkiem niezła gra aktorska, w czasie której podziwia się kondycję występujących. Gadżety i efekty specjalne są mniej więcej pod kontrolą i nie przesłaniają fabuły, choć zaczynamy być nim nieco zirytowani. Pod koniec filmu jednakże sytuacja radykalnie się zmienia i następuje będąca sztuką dla sztuki, a raczej efektem dla efektu, fala bardzo widowiskowych, ale już pozbawionych pazura obrazów, które ni nas grzeją, ni ziębią. A dzieje się tak, bo bohaterowie coraz bardziej zmierzają w stronę marionetkowości, a ich osobowości zdają się roztapiać w magmie udziwnień. W końcu z trudem przypominamy sobie, o co im chodziło, a przecież zaczynało się od, jakkolwiek by było, dramatycznych wydarzeń, zagadki własnej tożsamości i niemożności ustalenia, kim się jest… Jeśli na początku aktorzy czuli się jeszcze jakoś zaangażowani, to po drodze chyba przestają rozumieć, o co chodzi, i mniej więcej od epizodu z Billem Nighym jako Mattiasem reszta filmu to już kakofonia efektów. Faktem jest, że akurat w tym gatunku filmowym, jakim jest SF, efekty bywają czasem tym co najważniejsze i najbardziej atrakcyjne. Jeśli więc komuś to przeładowanie nie przeszkadza, „Pamięć absolutną” można uznać za film udany pod tym kątem. Zobaczymy tu parę nowych rozwiązań i rzeczy, które nas zaskoczą, bardzo widowiskowych i zrobionych ze swadą. Jest zawrotne tempo i przynajmniej momentami rośnie napięcie. Szkoda jednak, że nie zachowano równowagi między treścią i oprawą i wyszło tak, że rama przykrywa obraz… ze szkodą dla opowiadania, którego „Pamięć absolutna” jest ekranizacją, a które wyszło wszak spod ręki mistrza tego gatunku Philipa K. Dicka.
ASPEKTY TECHNICZNE
Tu oczywiście idealnie. Zarówno obraz, jak i dźwięk mają futurystyczny rys. Ponurą wizję przyszłości tworzy obraz o barwach zimnych, odstręczających i pozbawionych ciepła: szarościach, granatach i błękitach. Twarze mają niezdrowy ziemisty odcień, zwłaszcza w sztucznym świetle neonów. Czerń smolista. Ostrość brzytewna, co łatwo stwierdzić w dosyć częstych zbliżeniach. Stabilizacja obrazu bardzo dobra, pomimo szybkiego montażu i ruchu wewnątrzkadrowego wzrok nie ma problemu z jego rejestracją.
Dźwięk wszędobylski, tylko czasem muzyka zagłusza dialogi. Sceny akcji dynamiczne, z dobrze rozłożonymi odgłosami. Na porządku dziennym są więc głuche odgłosy walki wręcz, szum i świst ścigających się latających samochodów, strzały żołnierzy-robotów czy deszcz odłamków sypiącego się szkła. Potężny bas króluje w ostatniej scenie niszczenia ogromnej windy. Muzyka dynamiczna i bardzo akcyjna.
BONUSY
Zabawny przegląd ujęć zepsutych (7 min) otwiera krótką, ale ciekawą listę dodatków, na szczęście – oprócz zwiastunów – tłumaczonych. Dobrze się składa, bo bardzo zabawnie zmontowanych i oglądanych z towarzyszeniem zaskakującej muzyczki.
Drugi dodatek to bez wątpienia perełka. „Science Fiction VS Science Fact” (8 min) to właściwie monolog japońskiego profesora fizyki teoretycznej Michio Kaku, który opowiada o motywach z filmu: ludzkiej pamięci, robotach, podróży przez środek Ziemi czy hologramach w naukowym kontekście, dowodząc, że świat zmienia się w tak oszałamiającym tempie, że to co dziś jest SF, jutro będzie rzeczywistością. Przypomina o ewolucji medycyny, komunikacji, warunków życia człowieka, o tym, że w niedalekiej przyszłości będziemy mogli widzieć w trójmiarze obrazy, które są daleko, dzięki połączeniu soczewki naszego oka z internetem. Kreśli wizję ewolucji robotów, tak zwaną teorię osobliwości, która zakłada, iż roboty, rozwijając się coraz bardziej, zyskają samoświadomość i dojdą do etapu rozmnażania i takiej inteligencji, że gatunek ludzki i „roboczy” będą mieszać się ze sobą. Mówi o hologramach, które sprawiają, że nie ruszając się z domu, możemy odbywać najbardziej egzotyczne podróże w czasie i przestrzeni i np. wkładać dinozaurowi rękę do paszczy. Co czyni ów materiał tak interesującym? Narracja profesora pełna świeżego, niemal dziecięco entuzjastycznego zafascynowania tematem, prostota wypowiedzi nie mająca nic wspólnego z uniwersyteckim wykładem oraz zabawny komiks ilustrujący to, o czym mowa. Gdyby tak uczono nas w liceum fizyki, nie mielibyśmy problemu z wykresami i zadaniami!
Dodatki zamyka „Designing Of The Fall” (2 min) koncentrujący się na jednym z najważniejszych motywów filmu: podróży przez Ziemię i jej ukazaniu na ekranie w formie jak najatrakcyjniejszej dla widza.
veroika
premiera DVD: 16.01.2013 |