Na początek wyjaśnienie – słowo „looper” określa, oczywiście tylko w tym filmie, gdyż na jego użytek zostało wymyślone, zabójcę do wynajęcia, któremu mafiosi z… przyszłości przysyłają specjalnym korytarzem do przemieszczania się w czasie delikwentów do likwidacji. Akcja toczy się w 2044 i w 2074 roku. Bohaterem obu jest Joe, z tym że w różnym wieku. Ten młodszy jest looperem ślepo wykonującym rozkazy zleceniodawców z przyszłości: czeka w określonym miejscu, strzela, pozbywa się ciała (dla gangsterów z przyszłości ciało znika kompletnie, a więc zbrodnia doskonała), odbiera kasę, a dokładniej sztabki srebra. Wie, że jeśli zawiedzie, spotka go niezbyt przyjemne zakończenie żywota… Pewnego dnia, podczas kolejnej planowanej rutynowej egzekucji, w przysłanym z przyszłości mężczyźnie Joe rozpoznaje… samego siebie! To na moment wprawi go w osłupienie, co skrzętnie wykorzysta jego starsza wersja, która znika looperowi z oczu. Joe musi odnaleźć niedoszłą ofiarę, by nie zostać ukarany, ofiara zaś, jak się okaże, będzie chciała wykonać w przeszłości pewną misję.
Świat przyszłości nie wygląda tutaj specjalnie przyszłościowo, to w zasadzie nasz świat, tyle że odrobinkę nowocześniejszy, więc strona wizualna nie wysuwa się na pierwszy plan. Akcyjnych scen zresztą także nie jest zbyt wiele – widać wyraźnie, że reżyser skupić chciał się przede wszystkim na samej opowieści i jej bohaterach. Wybór okazał się bardzo trafny, obie wersje głównego bohatera (obie dobrze zagrane przez odpowiednio Josepha Gordona-Levitta i Bruce’a Willisa) to pełnowymiarowi bohaterowie, których można zrozumieć, których losami można się przejąć (i obaj nie są kryształowi, mają swe wady i przeżywają upadki). Fabuła pozornie jest niezwykle zagmatwana, ale z czasem bez trudu zaczniemy dopasowywać wszystkie elementy łamigłówki (oczywiście jeśli nie zaczniemy się zastanawiać nad logiką – czy można pojawić się w dwóch ciałach w jednym czasie itp., to utrudni nam odbiór, a i chyba do paru rozwiązań nie przekona). I nieźle się bawić: „Looper – pętla czasu” jest jedną z ciekawszych wizji przyszłości w ostatnim czasie, niezbyt rozbuchaną, nieprzeładowaną robotami i elektroniką, choć i niezbyt optymistyczną (przynajmniej do ostatnich scen, te bowiem niosą pewną cichą nadzieję).
ASPEKTY TECHNICZNE
Nie ma jakiejś specjalnej stylizacji, jeśli chodzi o kolor, bo choć to film science fiction, miał przypominać jak najbardziej naszą rzeczywistość. Kolory są, więc naturalne, różnorodne, dobrze nasycone. Oczywiście lepiej wypadają kolorystycznie sceny wiejskie, w których dominuje jaskrawa zieleń, żółcień pola kukurydzianego i błękit nieba, niż te miejskie wyznaczone przez dwa kolory: szarości i granaty. Obraz ostry, o porządnym kontraście. Z usterek pojawiają się jedynie lekkie falowania krawędzi i szemranie tła.
Dźwięk już bardziej z akcentem akcyjnego science fiction i mocno uprzestrzenniony, co słychać nie tylko w scenach strzelanin czy wybuchów granatów, ale i w dźwiękach bardziej banalnych, typu pukanie do drzwi z lewego tyłu czy bzyczenie much i świerszczy na polu kukurydzianym, na którym Joe czeka na swoje ofiary. Są i bardziej oryginalne dźwięki: wwiercający się w uszy ogłuszający pisk małego Cida czy wywołana przez niego burza magnetyczna na polu kukurydzy, podczas której pędy kukurydziane, ździebełka słomy, kamyki i gałązki unoszą się, a wszystko to wiruje w chaotycznym szumie słyszanym dookoła głowy.
BONUSY
Są dosyć obszerne, bo siedmiominutowe, wywiady z aktorami i reżyserem, a z każdego z nich dowiadujemy się czegoś ciekawego. Bruce Willis utrzymuje, że Looper jest w mniejszym stopniu filmem o podróżach w czasie, a bardziej o tym, co ktoś jest w stanie zrobić dla kogoś, kogo kocha. Emily Blunt, zachwycona postacią swej bohaterki, wolnej od makijażu i rąbiącej drewno jak mężczyzna, mówi o tym, że „Looper” jest jak dla niej połączeniem „Łowcy androidów” Ridleya Scotta (jeśli chodzi o kreację wyjątkowego świata science fiction) ze „Świadkiem” Petera Weira, w którym mamy zamknięty, izolowany świat, gdzie obcych darzy się niechęcią. Joseph Gordon-Levitt zauważa, że „Looper” nie jest jedynie filmem akcji, ale ma bogatą warstwę filozoficzną związaną z naturą ludzką. Wywiady zamyka wypowiedź Riana Johnsona, reżysera opowiadającego o 10 latach przygotowań do realizacji filmu, o fascynacji Dickiem i o charakteryzacji Gordona-Levitta, tak by jego podobieństwo do Bruce’a Willisa wynikało bardziej z zachowania, mimiki i sposobu mówienia, a mniej opierało się na charakteryzacji. Jest też materiał promocyjny filmu oraz zwiastuny.
Jan / veroika
Premiera DVD: 11.03.2013
|