Colette, podobnie jak jej bracia, jest bojowniczką IRA. Po nieudanej próbie zamachu w londyńskim metrze zostaje aresztowana. Przesłuchujący ją brytyjski agent służb specjalnych Mac stawia jej ultimatum: albo zacznie sypać swoich, albo długo nie zobaczy swojego dziecka. Colette nie ma wyboru i zgadza się na współpracę. Tymczasem IRA już od pewnego czasu szuka wśród swoich członków kreta. Dla Colette zaczyna się taniec na linie.
Ten film tak naprawdę mógłby dotyczyć każdej innej organizacji ekstremistycznej, gangu czy mafii, historia jest bowiem przedstawiona z bardzo bliskiej perspektywy, ogarniającej wycinek życia jednostek. Nie porusza się tu kwestii politycznych, religijnych, wolnościowych, być może twórcy uznali, że w ogólnych zarysach działalność IRA i jej cele są powszechnie znane. Najsłabszym elementem filmu jest element podstawowy – scenariusz, ale jeżeli nie będzie się za bardzo dociekać, czemu bohaterowie zachowują się tak czy inaczej, można spędzić przed ekranem całkiem nieźle czas. Lepiej niż scenarzysta spisali się aktorzy, do których gry nie można mieć zastrzeżeń, oraz autor muzyki do filmu.
ASPEKTY TECHNICZNE
Bardzo brytyjski w klimacie jest „Kryptonim: Shadow Dancer”, a też nawiązuje do lat, w których rozgrywa się akcja filmu. Obraz ma dwie podstawowe tonacje: pierwsza to przaśne, brzydkie brązy mieszkania Colette oraz smutne szarości ulic i podwórek, na których się wychowywała. Druga to granaty biura policyjnego i morskości irlandzkiego nabrzeża, gdzie Colette spotyka się z Makiem. Bladości, niemal przezroczyści skóry bohaterów też zdają się być wpisane w budowanie klimatu chorej rzeczywistości. Jedyne żywe kolory to stosunkowo dobrze nasycona czerwień płaszcza Colette. Kontrast kiepski, ostrość podobnie. Krawędzie przedmiotów i zarysy postaci są zmiękczone, a raczej jakby rozwodnione, a zdjęcia bywają czasem lekko prześwietlone. Sporo szemrania tła.
Ten film, może nie wybitny, ma znakomitą ścieżkę muzyczną. Pulsujące lekko elektroniczne rytmy budują atmosferę i przydają filmowi napięcia, którego generalnie w nim niewiele. To muzyka płynie głównie z tyłów, w których mocno zaznaczają się tylko sceny na nabrzeżu, w których słychać krzyk mew, szum fal rozbijających się o brzeg i szelest nadmorskiej trawy. Bardzo subtelnie zaznaczył się też odgłos rozmów w biurze, stuk wagoników w metrze czy gwar rozmów na stypie w knajpie.
BONUSY
Dwa zwiastuny.
itk / veroika
Premiera DVD: 7.03.2013
|