Przebywający służbowo w Tajlandii Max Peterson, specjalista od systemów zabezpieczeń komputerowych, otrzymuje od nieznanego ofiarodawcy telefon komórkowy, na który przychodzą esemesy instruujące go, co ma w danej chwili zrobić. Jak się okazuje, warto tych instrukcji przestrzegać, bo jedna z nich każe np. przesunąć lot do domu, a ten wcześniejszy samolot rozbija się. Kolejna podpowiada zakup akcji, które zwyżkują na giełdzie aż 300%. Następna każe Maxowi udać się do Pragi i zagrać w tamtejszym kasynie – wygrana jest oczywiście gwarantowana. Ale w tym momencie szczęście odwraca się od Petersona, ponieważ jego wygrane budzą podejrzenia personelu i specjalista jest zmuszony wiać. Ściga go jednak nie tylko szef ochrony kasyna, ale i agent FBI, niezwykle zainteresowany pochodzeniem tajemniczych esemesów. Kiedy Max zaczyna z nimi współpracować, tajemniczy nadawca, który dzięki dostępowi do różnych kamer może śledzić każdy jego ruch, błyskawicznie się o tym dowiaduje i zaczyna grozić Maxowi śmiercią. Kłopot w tym, że niestety nie można ustalić, kim lub… czym on jest.
Trudno doszukiwać się w „Konspiracji Echelon” wiarygodności – jak to często bywa, thrillery potrafią znieść niezwykle dużą dawkę wyobraźni scenarzystów. Sporo akcji ma charakter dość standardowy, a są to ucieczki i pogonie oraz przemieszczanie się z miejsca na miejsce, z państwa do państwa głównego bohatera. No i tu pojawia się kłopot, bo zniesiemy największe nieprawdopodobieństwo, pod warunkiem że bohater jest w stanie zaskarbić naszą uwagę, jeśli jednak nie spełni tego warunku – a tak się w wypadku bardzo drętwego i nijakiego Shane’a Westa dzieje – to jego przygodami nikt się nie przejmuje. „Konspiracja Echelon” to przy tym thriller, który tak jak się dobrze zaczyna (przez jakiś czas naprawdę czujemy się zaintrygowani), tak się nijako rozgrywa. Zbyt wiele jest w nim stereotypów, zbyt wiele naciągania widza, a już scena finałowa, w której świat się (nie)uratuje, pachnie na kilometr bondem.
ASPEKTY TECHNICZNE
Tutaj ciekawiej. Obraz jest ostry, ma porządny kontrast i kolory. Tajlandia to jaskrawe czerwienie i błękity, Praga to ceglaste brązy dachów i szarości zabytkowych budynków. Stany to pomarańcze pustyni i niebiesko-szara kolorystyka siedziby FBI. Czasem barwy bywają zbyt jaskrawe, zwłaszcza jeśli chodzi o twarze bohaterów (mocny oranż lic Kamili, agentki ochrony kasyna, w scenie bójki). Z usterek falujące krawędzie (parasol w scenie rozmowy właściciela kasyna, Muellera, z agentem Reedem w Pradze, okapy dachów, napisy na szyldach).
Dźwiękowo super. Pierwsza scena w metrze, gdzie wbija się nam w uszy łoskot mijających się wagoników czy słyszany od przodu do tyłu przejeżdżający tramwaj, gwar rozmów w knajpie czy cichy stuk sztonów w kasynie rozseparowane są tak, że czujemy się jak w środku akcji. W scenie strzelaniny i szamotaniny w mieszkaniu Kamili słychać piękny rykoszet strzału, rozpadające się szkło szyb i trzaski wbijających się w meble kul snajpera, a potem mamy jeszcze lepiej, bo walkę zawodowców, ze dewastowaniem mebli włącznie. W sekwencji pościgu samochodów standardowy zestaw – pisk opon, zgrzyt blachy, sypanie się iskier, świst mijanych samochodów, huk, gdy wybucha zbiornik z benzyną, i trzask ognia, a wszystko elegancko dookolnie słyszane. Basy oczywiście w wyżej wymienionych scenach bynajmniej nie próżnują.
BONUSY
Tylko zwiastuny.
ren / veroika
Premiera DVD: 1.09.2011 |