CO PÓŁ GŁOWY, TO NIE JEDNA
w(y)padki filmowe
Zaiste cudowne narzędzia mordu mieli średniowieczni wojowie, bo choć Normanowie, a o nich tu mowa, za barbarusów byli uważani, to przecie biegli byli w wielu sztukach, choćby takich jak łbów nieprzyjaciół swych ucinanie. A rąbali zacnie!
Otóż i przykład owych talentów w filmie „Papieżyca Joanna”, w scenie w kościele, kiedy to niewinna dzieweczka już, już ma być wydana za mąż za jakiegoś niepiśmiennego prostaczka, gdy nagle nieoczekiwana „pomoc” przychodzi ze strony okrutnego najeźdźcy, który nie bacząc na święte miejsce, skraca o głowę dającego jej ślub biskupa.
Gdy jednak przyjrzymy się bliżej, to czy biskup powinien stracić głowę, czy tylko jej część, przestaje się wydawać takie oczywiste. Klinga miecza naszego barbarusa przyłożona zostaje bowiem do głowy, ale na wysokości ust przyszłego denata. W następnej scenie widzimy już, że cięcie bynajmniej nie rozszerza mu uśmiechu, ale dekapituje zgodnie z regułą sztuki wojennej, czyli na wysokości szyi. Czyliż z rozpędu dolna część głowy podąża za górną? Albo Normanowie mieli tak wspaniałe miecze (z wypustkami?), albo posiadali w rękach taki kunszt. Albo denat nie chciał zostać półgłówkiem... Nie nam sądzić.
veroika