Rozmnożyły się nam, nomen omen, podobne obrazy, by wspomnieć chociażby rodzimy „Projekt dziecko…” czy hollywoodzki „Plan B”. Na ich tle dzieło duetu Gordon – Speck wypada zdecydowanie lepiej: jest ciekawe zawiązanie intrygi, bohaterowie nie są tak papierowi i schematyczni, a i niektóre żarciki autentycznie bawią (film jest ekranizacją opowiadania Jeffreya Eugenidesa opublikowanego w New Yorkerze).
Kassie jest w wieku, w którym ma ostatnią szansę na urodzenie dziecka, niestety, kandydatów na ojca brak… Kobieta decyduje się więc na sztuczne zapłodnienie: wybiera dawcę nasienia (przystojnego Rolanda), a potem robi imprezę mającą uczcić ważny życiowy krok. Jednym z gości jest zakochany w niej od dawna, nieujawniający jednak swych uczuć neurotyczny Wally. Załamany mężczyzna upija się w trupa i… przypadkowo wylewa bezcenne nasienie Rolanda! Nie przyznając się do niczego, napełnia próbkę własnym. Kassie wyjeżdża, a po siedmiu latach wraca z… małym neurotykiem Sebastianem. Czy Wally w końcu zdecyduje się przyznać do podmiany i powalczyć o kobietę, którą wciąż darzy uczuciem?
Największym atutem „Tak to się teraz robi” jest aktorstwo: bardzo dobrze zaprezentował się Jason Bateman jako zdziwaczały Wally, a także podobny w zachowaniach do ekranowego ojca Thomas Robinson (Sebastian). Jennifer Aniston może wiele do zagrania nie ma, ale wypadła dość naturalnie, a ciekawe drugoplanowe rólki zagrali Jeff Goldblum i Juliette Lewis. Oby każda komedia romantyczna prezentowała choć taki poziom!
CIEKAWOSTKI - JENNIFER ANISTON - SERIALOWA SZCZĘŚCIARA
Jan
|