Po latach ci dwaj spotykają się w obozie. Klein, esesman, tamtejszy pan życia i śmierci, zatrzymuje przy sobie Steina, którego zmusza do bycia swym błaznem. Każe mu zachowywać się jak pies, aportować, chodzić na czworakach, spać w psiej klatce i walczyć z prawdziwym psem o kości.
Stein przeżywa obóz, ale rok totalnego uzwierzęcenia odbija się na jego psychice…
Kilka lat później trafia na oddział psychiatryczny w Izraelu, na którym są leczone psychicznie okaleczone ofiary wojny.
Adam to rola napisana dla Jeffa Goldbluma, który dawno nie zagrał tak dobrej roli, a było w niej sporo pułapek, bo łatwo byłoby aktorowi popaść w patetyczność albo śmieszność. Zwłaszcza w scenach obozowych, gdzie „psie” zachowanie kontrastuje z wyrazem oczu, w których czai się bezsilna rozpacz i niemoc. Od tego, czy Adam będzie śmieszny, zależy życie jego rodziny, toteż maska pierrota, którą maluje na twarzy w kluczowym momencie filmu, odzwierciedla cały tragizm tej sytuacji.
Równie skomplikowaną osobowość bohatera oddał Willem Dafoe obsadzony w roli Kleina, nieudacznika życiowego w cywilu, który jako esesman może ujawnić swoje chore instynkty. Jego lubowanie się w upadlaniu Adama jest zastanawiające. Trochę to laboratoryjny eksperyment mający na celu wykazanie, ile wytrzyma drugi człowiek, a trochę skutek patologicznego poczucia władzy, która jest w stanie zrównać ze sobą zwierzę i człowieka. Nieduża, ale intrygująca i ważna rola.
„Zmartwychwstanie Adama” łatwe w odbiorze nie jest, i ze względu na temat, i na lekko surrealistyczną poetykę, i na fakt, że trudno trafić za głównym bohaterem, który jest splotem sprzeczności. Ma niezwykłą charyzmę, kipi humorem i niecodziennymi pomysłami, ale jest nieprzewidywalny, a jego zachowanie jest dwuznaczne. W jednej chwili jest szarmancki dla kobiet, w drugiej usiłuje je udusić. Chce pomóc pacjentom, ale napada na nich. Jest okazem zdrowia, ale miewa tajemnicze krwotoki, które są somatycznym odreagowaniem psychicznej traumy. To typowy, dobrze „napisany” bohater, a to nie dziwi, bo film powstał jako ekranizacja powieści Yorama Kaniuka.
ASPEKTY TECHNICZNE
Jasno oświetlone, o stonowanych, naturalnych barwach sekwencje powojenne różnią się znacznie od tych z okresu wcześniejszego: czarno-białych, o głębokim kontraście (wręcz nie ma szarości) i nieco ostrzejszych dla oka. Ogólnie obraz jest niezbyt ostry, a łagodna pastelowość kolorów sprzyja zlewaniu się elementów tła.
W tym obyczajowym filmie jest, jak można było się spodziewać, tylko kilka scen, w których system wykorzystuje w pełni swe możliwości. Podobnie jak w przypadku obrazu najwięcej oferują sekwencje obozowe: szczekanie psów, zamieszanie i zgiełk przy selekcji więźniów. Bardzo intensywnie brzmi połączenie skrzypiec i chóru w momencie, gdy Stein i jego żona widzą się ostatni raz. Nieźle wypada kilka scen szpitalnych, zwłaszcza te, w których do głosu dochodzi dziecko-pies ujadające po stracie Steina. Zaskakująco mocnym echem odbija się też policzek wymierzony Steinowi przez pielęgniarkę.
BONUSY
Tylko zwiastuny.
veroika |
Opinie użytkowników (1)
pawel 2011-02-10 14:34 Odpowiedz
super bardzo dobre kino bardzo polecam