W obydwu wypadkach głównym bohaterem jest nadużywający władzy (wymusza usługi seksualne na nastolatkach) i narkotyków policjant, który potrzebuje pieniędzy na spłacenie poważnego długu u organizatora zakładów sportowych. W filmie Herzoga akcja rozgrywa się w Nowym Orleanie, ale w zasadzie mało na to wskazuje – jego obskurne przedmieścia mogłyby być przedmieściami każdego amerykańskiego miasta.
Kierowany szlachetnymi intencjami porucznik Terence McDonagh ratuje życie więźniowi, co przypłaca urazem kręgosłupa i nieustannym bólem, uśmierzanym lekami i narkotykami. Tymczasem trafia się mu się prestiżowe śledztwo w sprawie morderstwa popełnionego na pięcioosobowej rodzinie afrykańskich imigrantów. Od razu wiadomo, że chodziło o wyeliminowanie handlarza narkotyków, ale główny sprawca pozostaje poza zasięgiem policji. Złamany bólem McDonagh nie stroni od łamania prawa w celu dopadnięcia mordercy.
Film był na MFF w Wenecji w 2009 r. nominowany do Złotego Lwa, ale czy rzeczywiście jest to dzieło większego kalibru? W pamiętnym obrazie Ferrary mieliśmy do czynienia z bardzo odstręczającym moralnie gliną, który pod wpływem rozmowy ze zgwałconą zakonnicą, która wybacza gwałt swym oprawcom, doznaje wstrząsu i religijnego objawienia i postanawia stać się zupełnie innym, dobrym człowiekiem. Aspekty religijne, wewnętrzna przemiana, znakomita kreacja Harveya Keitela oraz scena, w której jego bohater – nagi, full frontal – ma wizję obcowania z ukrzyżowanym Chrystusem, sprawiły, że film na trwałe zapisał się w pamięci widzów.
Obraz Herzoga nie wytrzymuje konkurencji z poprzednikiem. Jest to w sumie konwencjonalna i pozbawiona głębszych treści opowieść kryminalna, której główny bohater jest wprawdzie zły, ale nie aż tak, aby wyróżnić się czymś szczególnym. Prowadząc śledztwo, obraca się w gronie stereotypowych czarnoskórych dilerów narkotyków, obwieszonych złotem osiłków. Na plus należy poczytać to, że Cage nie obnosi tym razem irytująco zbolałej miny, ale trudno jego rolę uznać za wybitne osiągnięcie aktorskie. Towarzysząca mu w roli kochanki-prostytutki Eva Mendes ma głównie za zadanie wyglądać dobrze, zażywać kokainę lub podsuwać narkotyk zwijającemu się z bólu przyjacielowi.
Tłumaczom dialogów należy się uznanie za zastosowanie poprawnej formy „miałem fart”, zamiast pleniącego się „farta”. Tak trzymać!
ASPEKTY TECHNICZNE
Prezentacja bardzo przyzwoita. Obraz jest ostry, nawet w ujęciach w tonacji niebieskiej kontury rysują się wyraźnie. Sceny nocne też nie dają powodów do narzekania, wszystko na nich bardzo ładnie widać. Szczegóły, np. fakturę skóry twarzy Nicolasa Cage’a, widać porządnie. Kolory są naturalne, na ile tylko pozwala manipulacja barwami, ponieważ w wielu ujęciach posłużono się kolorami mocno stłumionymi, pozbawionymi żywszych akcentów, lub utrzymano sceny w niebieskim. Obraz jest stabilny i pozbawiony usterek.
Dźwięk za to rozczarowuje. Nagranie jest bardzo minimalistyczne, brak w nim dobrych odgłosów akcji, tyły mocno przysypiają.
BONUSY
Tylko 12 zwiastunów.
ren |