Chiny, lata dwudzieste ubiegłego wieku. Młoda Song Lian po śmierci ojca zmuszona jest zrezygnować ze studiów i poślubić mającego już trzy żony 50-letniego Chen Zuoqiana, zamożnego i wpływowego człowieka. Po przybyciu do posiadłości Song Lian, podobnie jak wcześniej inne żony, otrzymuje do dyspozycji swoją własną część domu, a właściwie oddzielny dom. W niedługim czasie przekonuje się, że wkroczyła do świata, w którym toczy się zacięta rywalizacja o względy pana domu. Jego przychylność oznacza bowiem władzę i przywileje. Dla zaznaczenia, u której z żon Chen Zuoqian spędzi noc, przed domem wybranej przezeń małżonki zostają zapalone czerwone latarnie. Kobiety robią wszystko, by zostać w ten sposób wyróżnione i by pognębić rywalki.
W „Zawieście czerwone latarnie” jak pod lupą można zaobserwować mikroświat stworzony przez ród, z którego wywodzi się Chen Zuoqian, rządzący się ustalonymi przed laty regułami i tradycją, do której co rusz odwołują się mieszkańcy rozległego domostwa. Cztery kobiety żyją w jakiejś nierealnej, kolorowej (bo z pozoru pięknej i harmonijnej), unoszącej się w powietrzu (żyją w oderwaniu od rzeczywistości) mydlanej bańce. Jednak złudzenia młodziutkiej Song Lian co do życia w poczuciu bezpieczeństwa i stabilizacji, jakie zapewniał jej zmarły ojciec, pryskają równie szybko jak bańka. Okazuje się, że znalazła się w siedlisku intryg, podstępów i rywalizacji podsycanych zazdrością i walką o wpływy. Życie całego domu podporządkowane jest woli Chen Zuoqiana, wygrywa ta, która najlepiej potrafi nim manipulować, wprawiać w odpowiedni nastrój, wykorzystywać do swoich celów jego kaprysy, ta, która zna granice jego tolerancji i cierpliwości.
Chena, którego twarzy właściwie nie widzimy, bo pokazywany jest albo z daleka, albo w takim ujęciu, że widać tylko jego sylwetkę lub fragment jego postaci, można postrzegać dwojako. Z jednego punktu widzenia uosabia on władzę, to od niego wszystko zależy i to on kontroluje życie mieszkańców domu, z drugiego – to on jest manipulowany i to nim posługują się kobiety, żeby wygrać swoje racje.
Jeśli odnieść film Yimou Zhanga do większej skali, można go odczytać jako metaforę społeczeństwa rządzonego przez autorytarną władzę, odizolowanego od innych państw, w którym nierówno rozdzielane łaski sprzyjają tworzeniu się podziałów, a także jako dramat jednostki zmuszonej do życia według panujących reguł, niebędącej w stanie wyrwać się z narzuconego, ustalonego schematu.
Płyta ukazuje się w ramach serii „Filmowe strony świata”.
ASPEKTY TECHNICZNE
Jeżeli chodzi o obraz, to jest on katalogiem wszelkich zabrudzeń i usterek. Na ekranie nieustannie migocą liczne kropki, rysy, plamki, nitki, czasem pojawiają się pionowe linie, przez całą projekcję szemrze tło i widać ziarno. Czerń jest wyblakła, inne kolory lekko spłowiałe. Jedynie czerwień, kolor dominujący, bywa ładnie nasycona. Obok czerwieni, przechodzącej w oranż i żółcień, gdy zostają zapalone latarnie, w palecie kolorów znajduje się beż i ochra wewnętrznego dziedzińca, trochę szarości murów domu i ciepły brąz starych mebli, ale wszystko to często zatopione w czerwonym i pomarańczowym świetle latarń. Kontrastem dla tej płomienności są ujęcia wieczorne i niektóre dzienne, gdy wszystko spowija niebieski półmrok lub szarość, a także biel śniegu (choć nie można o niej powiedzieć, że jest śnieżnobiała). Ostrość jest słaba, podobnie jak kontrast.
Ścieżka dźwiękowa zawiera kilka charakterystycznych powtarzających się motywów, należą do nich egzotyczne dla polskiego ucha dialogi, grzechot młoteczków do masażu stóp, śpiew, muzyka fletowa i… cisza. Do tego można jeszcze dodać ćwierkanie wróbli, odgłos kroków i zamykania lub otwierania ciężkich drzwi oraz szum ulewy. Rozmowy i wymienione odgłosy dobiegają z przodu, jedynie podczas słoty także z tyłów słychać szelest i cichutkie ciurkanie deszczu.
BONUSY
Książeczka z informacjami na temat produkcji i twórców filmu oraz jego kontekstu historycznego i społecznego.
itk
Premiera DVD: 18.10.2012
|