„Zauroczenie” jest typowym reprezentantem dreszczowców o kobiecej obsesji. W centrum opowieści znajduje się przystojny Scott, gwiazda szkolnej drużyny futbolowej, chłopak, któremu wszystkie dziewczyny wokół padają do stóp. Zwraca na niego uwagę również nieśmiała, na pozór cicha i spokojna Bess. Wkrótce do chłopaka zaczynają przychodzić liściki z pogróżkami, a jego znajomym i kolejnym adoratorkom zdarzają się przykre wypadki… Czyżby to Bess była niezrównoważona emocjonalnie i chorobliwie zazdrosna?
Mając tak mało oryginalny materiał reżyser mógł się skupić albo na krwawej jatce i tanich chwytach rodem z kina grozy, albo na próbie nakreślenia mrocznego portretu niezrównoważonej dziewczyny. Poszedł w to drugie i dzięki temu film nie jest kolejnym głupawym slasherem, ale całkiem przyzwoitą – choć zdecydowanie zbyt wolno rozkręcającą się – rozrywką z dreszczykiem i odrobinką psychologii. Może niezbyt głęboką i niezbyt odkrywczą, przewidywalną, co z pewnością w przypadku tego gatunku jest sporym minusem, ale dającą się zobaczyć bez specjalnego bólu głowy.
ASPEKTY TECHNICZNE
Kolorystyka filmu jest raczej zimnawa. Dominują głębokie czernie, ciemne granaty, stalowe szarości, zimne błękity, eleganckie grafity, gołębie popiele, grynszpany i morskości. W kilku scenach lepiej oświetlonych światłem słonecznym można ucieszyć oczy barwami nieco bardziej ciepłymi. Ostrość przeciętna, podobnie jak widoczność detali, kontrast tylko zadawalający, bo w ciemnych scenach zatracają się kontury. Szemrze czasem tło.
Dźwięk thrillerowo-obyczajowy. W tyłach dynamicznie brzmi początek filmu z aplauzem tłumu podczas meczu. Podobnie dynamiczne brzmienie usłyszymy potem jedynie w scenie imprezy w domu z głośną muzyką, śmiechem i gwarem rozmów. Kiedy indziej jest subtelniej: ciche odgłosy lasu, plusk wody w basenie czy granie świerszczy na łące.
BONUSY
Zwiastun.
Jan/veroika |