Kiedy ostatni pociąg z Nowego Jorku do Bostonu ucieka Brooke sprzed nosa, kobieta jest zrozpaczona. Na dodatek pada ofiarą kieszonkowców, którzy korzystając z dworcowego tłoku, kradną jej portfel. Z pomocą skazanej na długą, samotną noc w Nowym Jorku kobiecie przychodzi niespodziewanie Nick - muzyk zarabiający na życie grą na trąbce. Czas, który spędzą razem czekając na poranny pociąg, całkowicie odmieni ich życie.
Nie czarujmy się! Od porównań w tym wypadku nie uciekniemy. A tym co nasuwa się już po przeczytaniu streszczenia jest oczywiście kultowy już film Linklatera z Julie Delpy i Ethanem Hawkiem czyli „Przed wschodem słońca”, które okazało się być 20 lat temu niezwykle trafnym obrazem młodych ludzi, stojących przed życiowymi wyborami. Film Evansa nie zawiera w sobie tak ciekawych psychologiczno-socjologicznych spostrzeżeń, które diagnozowały całe pokolenie. Niemniej jednak z jego bohaterami też łatwo się utożsamić. To ludzie nieco starsi niż urocza para z tamtego filmu, ale już z bagażem pierwszych przykrych doświadczeń na koncie. Rozmawiają pod pewnym względem tak jak skazani na siebie (na czas podróży) jak ludzie siedzący naprzeciwko siebie w pociągu. I dzieje się to co zwykle miedzy obojętnymi sobie ludźmi, którzy – przekonani o tym, że już się nie spotkają – stają się wobec siebie niezwykle szczerzy zwierzając się z problemów i dzieląc dylematami. Co więcej – ponieważ Brooke i Nick mają zadanie (zapobieżenie małżeńskiej katastrofie) więc muszą działać, a desperacja wyzwala w nich bardzo gorące emocje. To z kolei sprawia, że przestają być sobie obojętni: zaczynają obserwować przypadkowego partnera i wyrabiać sobie o nim zdanie. I nie zatrzymują tyhc opinii dla siebie. Czasem jest to trudna prawda, która boli i jest niewygodna, ale tak czy inaczej, od obcych osób łatwiej przyjąć pewne rzeczy. Zdawać się może, że Brooke i Nick spotykają się na rozdrożu życiowych dróg po to, by spotkana na swej drodze, pomogła im dojść do wniosków do jakich od dawna dojrzewali…
Film ma w sobie dużo „ludzkiego” czaru, jest prawdziwy, emocjonalny i mądry. Mimo kliszowości i lekkiego przegadania ogląda się go bardzo dobrze, akcja wciąga, a problemy bohaterów (niezłe role Chrisa Evansa i Alice Eve) sprawiają, że i my zaczynamy myśleć... o swoich. A to już bardzo cenna filmowa wartość dodana.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz jest niebyt ostry, bywa lekko zmiękczony zwłaszcza w scenach nocnych, w których sztuczne światło oświetla postaci tylko częściowo. Kontrast średni, w planach ogólnych zatracają się lekko kontury przedmiotów. Kolory niezbyt żywe z racji ciemnych barw ubrań, jakie noszą bohaterowie.
Ścieżka muzyczna rewelacyjna, z mnóstwem doskonałej, bardzo różnorodnej muzyki. Dosyć intensywne nocne odgłosy życia miasta znajdują swoje miejsca w tyłach.
BONUSY
Zwaistuny.
veroika |