Przyznać muszę szczerze, że z otrzymanej partii filmów na „Wykapanego ojca” miałam najmniejsza ochotę. I tym milej się rozczarowałam, gdy okazał się sympatyczną komedią opowiadająca o perypetiach Davida Wozniaka, typa określanego mianem wiecznego chłopca, który pewnego dnia okazuje się że jest ojcem 533 dzieci, z których 142 weszło na drogę sądową, by poznać jego tożsamość. Owa niespodzianka stąd że 20 lat wcześniej Dave dorabiał sobie jako dawca bardzo hmmmm efektywnego nasienia. Sytuacji nie upraszcza fakt iż jego dziewczyna jest w ciąży, a zupełnie nie ma świadomości że nosi dziecko „Buhaja”, bo takie miano nosił Dave jako dawca.
Jak widać twórcy pokomplikowali sprawę, choć streszczenie i tak nie dotyka wszystkich wątków. Film jest najzabawniejszy w momentach gdy Dave usiłuje poznać swoje dzieci, z których żadne nie jest do siebie podobne, Są wśród nich gwiazdy sportu, potencjalni samobójcy, niedoszli aktorzy, sfrustrowani szantażyści, nieudacznicy życiowi, ale to po poi zwyczajni młodzi ludzie którym dobrze pomóc i którzy chcą poznać tożsamość ojca, bo czegoś im w życiu brakuje i czują się niepełni.
Osobnym fajnym wątkiem jest wątek prawnik, przyjaciela Dave’a, którego los obdarzył czwórką pociech i który uważa to za dopust boży, a przynajmniej chwilami gdy traci cierpliwość. To facet, który zredukował się do roli ojca, a w sprawie Dave’a, jako jego obrońca upatruje szansę udowodnienia sobie i światu, że nie jest jedynie niańką.
Wykapany ojciec nie wymiata intelektualnie ani nie złożymy się wpół pod wpływem salw śmiechu, ale to całkiem udana, sympatyczna, pozbawiona wulgarności propozycja na letni wieczór
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz ma koloryt bardziej obyczajowy komediowy. Brak w nim fajerwerków barw, te które dominują oscylują wokół granatów, brązów, są raczej stonowane i w ciemnej tonacji. Kontury są lekko rozmyte, nie ma scen, czy kadrów które zachwycałyby ostrością. Kontrast też przeciętny, detale tła średnio widoczne. Tło chwilami szemrze, pojawiają się falowania krawędzi.
Dźwięk podobnie jak obraz przeciętny do bólu. Tylko w dwóch scenach (i to deszczu) ożywają tyły. Całą siła idzie w centrum i w dialogi, Skądinąd to one są najważniejsze, ale przydałoby się nieco więcej poobcować w przestrzenią dźwiękową.
BONUSY
Poza zwiastunami, są wpadki z planu z krótkimi komentarzami aktorów oraz jedna scena niewykorzystana z Emmą która po odkryciu plantacji marihuany u Dave;a chce go aresztować.
veroika |