Hermetyczny (grają sami Afroamerykanie, w ich świecie rozgrywa się akcja filmu), nieśmieszny (choć to podobno komedia romantyczna) i wydumany – urodzona w Tangerze Sanaa Hamri może i potrafi kręcić teledyski, udają się jej seriale typu „Gotowe na wszystko”, ale na fabularny kinowy obraz umiejętności jej nie wystarczyło.
Scenariusz jest sztampowy i słodki jak lukier na torcie (co do konsystencji przypomina raczej watę cukrową). Oto niezbyt urodziwa masażystka Leslie podkochuje się w gwieździe koszykówki. Sprzed nosa sprząta jej go inna, ładniejsza, nibyprzyjaciółka. Kiedy koszykarz dozna kontuzji, uwodzicielka zostawi go na lodzie, a Leslie opieką oztoczy. Gwiazdor dozna olśnienia i zrozumie, że od urody ważniejsze jest dobre serce. Oczywiście będą jeszcze komplikacje, ale niech nikt nie obgryza z nerwów paznokci – happy endem pachnie już podczas napisów początkowych.
Czasem nie trzeba opowiadać niczego nowego, a i tak będziemy oglądać historię z przyjemnością. „Wygrać miłość” to jednak tak wyraźne pójście na łatwiznę, że ręce opadają. A zaraz po nich powieki.
MAJKA31 2015-10-08 9:10 Odpowiedz A MNIE SIĘ PODOBAŁ
Opinie użytkowników (1)
MAJKA31 2015-10-08 9:10 Odpowiedz
A MNIE SIĘ PODOBAŁ