WIECZNIE ŻYWY

Nasza ocena:4Nośnik:DVD
Tytuł oryginalny:Warm Bodies
Gatunek:komedia, horror
Kraj produkcji:USA
Rok produkcji:2013
Czas trwania:85 min
Kategoria wiekowa:12 lat
Reżyseria:Jonathan Levine
Obsada:Nicholas Hoult, Teresa Plamer, John Malkovich, John Corddry, Dave Franco, Analeigh Tipton
Dystrybucja:Monolith Video
Medal:niebieski
Opis
Komedia romantyczna o zombi.
Galeria

Świat po apokalipsie, na ulicach grasują zombi (są już ich dwie rasy – klasyczna, ledwie człapiąca i mało przypominający już ludzi zmutowane stwory poruszające się szybko i sprawnie, choć bojące się słońca), niewielkie skupiska ludzi żyją w odciętych od świata obozach, z których wyruszają, by eksterminować snujących się ulicami umarlaków. W jednej z takich grup jest Julie, córka komendanta oddziałów walczących z żywymi trupami. Jej oddział zostaje rozbity, ona sama zaś uratowana przez… R, nastoletniego zombiaka, który nawet po śmierci jest dziwakiem: wycofany, bez przyjaciół, mieszkający we wnętrzu samolotu, uwielbiający słuchać winylowych płyt, ze słabo rozwiniętym instynktem zabijania, ba – nawet przejawiający jakieś uczucia. Młodzi spędzą z sobą pełne przygód dni, w czasie których R zacznie odczuwać coś, co przypomina mu dawne życie, a Julie odkryje, że nie takie zombi straszne, jak je malują (przynajmniej niektóre). Chłopak pomoże dziewczynie wrócić do swoich, ale nie potrafi jej zapomnieć. O dziwo, jego martwi współtowarzysze także stopniowo przestaną traktować ludzi jako chodzące zapasy żywności. Czyżby więc między ludźmi i zombi możliwa była przyjaźń, a prawdziwym wrogiem człowieka były mutanty?

Ta śmiała przeróbka „Romea i Julii” (stąd Julie i R, jest, a jakże, i scena balkonowa!) potrafi rozbawić. Jonathan Levine zaczynał jako reżyser niskobudżetowych produkcji niezależnych, opanował więc portretowanie przeróżnych dziwaków i odmieńców, neurotyków i młodych ludzi z problemami – i teraz w podobny sposób potraktował swych niecodziennych bohaterów. Mamy wrażenie, że to opowieść o nastolatkach, którzy mają zwyczajne dla tego wieku problemy: niezrozumienie, zakazana miłość, kłopoty z wyrażaniem uczuć. Tylko tło jest bardziej przerażające i niezwykłe, a zjadanie mózgu sąsiaduje tutaj z typowo melodramatycznymi scenkami… „Wiecznie żywy” to jedna z ciekawszych – a z pewnością jedna z najbardziej oryginalnych – komedii romantycznych (bo chyba w sumie najbliżej jest tego gatunku) w ostatnim czasie: ze świeżym pomysłem (choć o trupach…), naturalnie grającymi aktorami, a przede wszystkim zaskakująco ciętymi komentarzami padającymi zza kadru. Finał, choć dość przewidywalny, także wygrano całkiem dobrze.

ASPEKTY TECHNICZNE

Obraz zmienia się i przechodzi prawdziwą kolorystyczną ewolucję. Niska saturacja na początku tworzy klimat świata ponurego zimna, w którym trudno o jakikolwiek ciepły kolor. Barwy ograniczają się do szarawych, zielonkawych o morskawym odcieniu albo granatowo-błękitnych. Kolory skóry zombi są blade i ziemiste jak po ekshumacji. Nawet krew jest bordowa a nie czerwona. Jedynie reminiscencje R po zjedzeniu mózgu Perry’ego mają piękny, acz nienaturalny nasycony, słoneczno-żółtawy koloryt. W miarę rozwoju akcji paleta zmienia się na żywszą, by pod koniec filmu rozkwitnąć najbardziej nasyconymi czerwieniami, oranżami i żółciami. Ostrość porządna, w zbliżeniach widać najbardziej smakowite detale świata Truposzy: odpadająca skóra, czarne żyłki prześwitujące przez cienką skórę czy wodniste tęczówki.

Dźwięk ciekawy, acz bez fajerwerków. W tyłach odgłosy tła (deszcz, świerszcze) i tylko od czasu do czasu zdarzają się mocniejsze akordy potyczek zombi i szkieletorów oraz zombi z ludźmi. Ale tak naprawdę ścieżkę zdominowuje głos narratora z offu, który monopolizuje (i słusznie bo to świetny scenariusz) naszą uwagę. Ciekawa niestandardowa ścieżka dźwiękowa pełna wpadających w ucho gitarowych rytmów (The National, Bon Iver, Foy Vance), zwłaszcza ballad.

BONUSY

Oprócz zwiastunów i standardowego reportażu z planu (13 min) są 4 wywiady, w tym najkrótszy wywiad świata z Johnem Malkovichem, który mówi... jedno zdanie! Obszerniejsze wypowiedzi należą do autora powieści, której film jest adaptacją oraz dwojga odtwórców głównych ról. Najdowcipniejsza należy do tego pierwszego. Isaac Maron opowiada o tym, że chciał przełamać stereotyp zombi, którzy zawsze byli tylko dodatkiem: anonimowym i bezmyślnym i że tutaj romantyzm zaczyna się nie od zdania chłopak poznał dziewczynę, ale od stwierdzenia chłopak nie zjadł dziewczyny.

Jan/veroika

Dodaj swoją opinię
Ocena
Ocena 0.00 (0 głosów)
Podpis:
Nasze oceny
Film:4
Obraz:4
Dźwięk:4
Bonusy:2
Stopka techniczna
Obraz::kolor, 1.78:1, 16:9
Dźwięk::Dolby Digital 5.1
Ścieżki dźwiękowe::polska (lektor), angielska
Napisy::PL
Płyta::2-warstwowa
Liczba scen::8
Bonusy::reportaż, wywiady, zwiastuny
Newsletter - przyłącz się!
Bądź na bieżąco, podaj swój e-mail, odbieraj newsy i korzystaj z promocji.
  Wybierz najbardziej interesujący dział, 
  a następnie kliknij Zapisz się.