Laranjinha, osiemnastoletni mieszkaniec ubogiej dzielnicy Morro da Sinuca w Rio de Janeiro, wszczyna poszukiwanie swojego ojca, w czym pomaga mu jego najbliższy kumpel Acerola, także nieznający swego rodziciela. Poszukiwanie kończy się połowicznym sukcesem – ojciec się wprawdzie znajduje, ale okazuje się, że jest mającym na swoim koncie wieloletnią odsiadkę kryminalistą (zabił człowieka w czasie napadu rabunkowego) i nie bardzo ma ochotę na zacieśnianie z synem rodzinnej więzi.
Tymczasem Acerola, choć także zaledwie osiemnastolatek, sam jest ojcem, który musi zająć się swoim dzieckiem, ponieważ jego żona wyjechała za pracą do Sao Paulo. Na obydwu chłopaków spada dodatkowy kłopot – ich kuzyn Madrugadao, diler narkotyków, który rządził fawelą, zostaje zdradzony przez wspólnika i wygnany z dzielnicy, a wraz z nim muszą wynieść się i oni sami. Madrugadao nie zamierza jednak pogodzić się z utratą władzy i terytorium i szykuje krwawy powrót.
Kto widział „Miasto Boga” Fernanda Meirellesa z 2002 r., pewnie spodziewa się, że obraz Morellego będzie podobny, mroczny, pełen gwałtu i przemocy. Jest to jednak zupełnie inna, niezwiązana z tamtą opowieść. „W ramionach Boga” skupia się raczej na ludziach i ich wzajemnych relacjach, w których poczesne miejsce zajmuje kwestia ojcostwa – rodzącej się więzi między Laranjinhą i jego ojcem Heraldem, a także wyzwań, przed jakimi staje niedojrzały emocjonalnie do rodzicielstwa Acerola.
Trochę akcyjnych emocji dostarcza drugorzędny wątek odzyskiwania utraconej pozycji przez Madrugadaę, a więc pistolety także idą w ruch, ale porachunki gangsterskie nie są w filmie Morellego najważniejsze.
„W ramionach Boga” luźno nawiązuje do brazylijskiego serialu z lat 2002-2005, a z „Miastem Boga” poza fawelami łączy go udział Douglasa Silvy i Darlana Cunhy, którzy wcielili się w Acerolę i Laranjinhę.
ren |