Posiadający zdolności parapsychiczne emerytowany psychiatra John Clancy przed laty był jednym z najlepszych współpracowników FBI. Jednak po śmierci córki postanowił zakończyć karierę. Tropiący nieuchwytnego seryjnego mordercę agent Joe Merriweather nakłania Clancy'ego do współpracy.
Jeśli obecność w kinach ma być wyznacznikiem przyzwoitego poziomu filmu to tutaj kiniarze popełnili duży błąd. Bo „Ukojenie” to sprawnie zrealizowany thriller, którego w dodatku atutem jest gwiazdorska obsada. Doprawdy do kin trafiają czasem tak niesamowite gnioty, że zaszeregowanie filmu poniżej ich poziomu jest wysoce niesprawiedliwe.
„Ukojenie” nawiązuje klimatem do fincherowskiego „Seven” i trochę przez osobę graną przez Hopkinsa do Milczenia owiec I tu i tam jego bohaterowie wiedzą więcej niż inni, widzą wyraźniej, potrafią przewidzieć czyjeś posunięcie, wejść w czyjąś skórę. W "Ukojeniu" „pojedynek” pomiędzy mediami jest fascynująca grą. Na początku zadaniem Clancy'ego jest znalezienie powiązania pomiędzy nic nie mającymi ze sobą wspólnego zgonami, potem musi przewidzieć działanie przeciwnika, by uratować czyjeś życie. Osobny wątek stanowią prywatne przesłanki Clancy’ego, którego córka umierała w męczarniach i dla którego „rozterki eutanazyjne” i pytania czy lepsza godna śmierć od żałosnego, wypełnionego bólem życia nie są bynajmniej czczą dyskusją. Wiarygodności tym parapsychologicznym wstawkom przydają dwie strategie. Po pierwsze mocne charaktery postaci drugoplanowych: agentki Cowles granej przez Abbie Cornich i agenta Merriweathera w wykonaniu Jeffreya Deana Morgana, którzy przy całym swoim profesjonalizmie dopuszczają jednak inne rozwiązania. W ogóle bardzo racjonale i zdroworozsądkowe podejście do owych nadnaturalnych zdolności sprawia, że widz nie tonie w pseudofilozoficznych wywodach, a to co się dzieje jest po prostu inną alternatywą znanego nam świata. Po drugie istotne jest bardzo efektowne podejście do samych wizji, które są zarówno flashbackami, jak tak zwanymi flashforwardami, czyli ukazaniem wydarzeń z przyszłości. Dzieje się to w teledyskowej formule, ale jest ona tak poetycko sfilmowana, że widz zaczyna zazdrościć „pięknej śmierci”.
Słowem „Ukojenie” to dobry film, z zaskakującymi zwrotami akcji, niezłym napięciem, świetnym klimatem i dobrymi rolami. Może nie wyżre nam w umyśle takiej dziury jak „Seven” ale zapadnie na długo w pamięci.
ASPEKTY TECHNICZNE
Jeśli chodzi o dźwięk jest nieźle. Podczas pościgu samochodowego dobrze rozseparowano odgłosy pisku opon, wizgu hamulców, brzęku blachy czy szumek żwirku uciekającego spod kół samochodu. Zarówno sceny akcji: basowo brzmiący wypadek czy strzelanina jak i odgłosy padającego deszczu zostały dobrze rozłożone w głośnikach. Co do muzyki to przejmujące wokalizy towarzyszą bohaterom podczas akcji w metrze, a poza tym wiolonczela i skrzypce tworzą nastrojowe klimaty.
Obraz nie dogania dźwięku. Coś dziwnego podziało się z kontrastem – twarze bohaterów są płaskie jakby prześwietlone. Zdjęcia są na ogół ostre, mają sporo szczegółów (zbliżenia tęczówek, zarost), głównie podczas zwolnionych scen wizji Clancy’ego.
BONUSY
Zwiastuny.
veroika |