Na układy nie ma rady.
Niejaki Farroukh Erdogan zostaje oskarżony o zamach terrorystyczny w Londynie. Trafia do aresztu, jego akta zostają utajnione i dostęp do nich mają mieć tylko obrońcy, wśród których znalazł się Claudia. Przed rozpoczęciem procesu główny obrońca w niejasnych okolicznościach żegna się ze światem, jego miejsce zajmuje były kochanek Claudii, Martin (przez romans z Claudią stracił żonę). Oboje szybko przekonują się, że sprawą interesują się potężni i wpływowi ludzie, w całość być może zaangażowani są tajni agenci, a ich życie może w każdej chwili zawisnąć na włosku…
Solidny, ale bez błysku – słowami powtarzanymi często przez Apoloniusza Tajnera można też skomentować dzieło Johna Crowleya. Precyzyjny scenariusz – jest (napięcie rośnie, miłość znów rozkwita, dowody znikają, na układy nie ma rady), porządna reżyseria – jak najbardziej, technicznie – nic do zarzucenia, aktorsko – całkiem porządnie. Ale do najlepszych wciąż daleko, choć parę wątków zawiązano nieźle (ochrona dziecka skazanego)… Konkluzja po zobaczeniu filmu nasuwa się niewesoła, choć pewnie jest bardziej trafna i prawdziwsza niż te po zobaczeniu po raz enty Amerykanów ratujących świat – pewni ludzie potrafią wrobić każdego, a im nikt nic nie zrobi, niektórzy (oczywiście nie wszyscy) uznani za winnych są ofiarami, a pozujący na bohaterów – mowa o różnych stronach konfliktów – okazują się zwykłymi szujami manipulującymi innymi dla „dobra sprawy” (czyli czyjejś kasy – za ropę, sprzedaż broni, kontrakty). A przeciętny szary człowiek przeciw takiej polityce układów na różną skalę nic nie poradzi i lepiej nich siedzi cicho…
ASPEKTY TECHNICZNE
„Układ” jest bardzo brytyjski w klimacie. Obraz ma jedną właściwie podstawową tonację: smutne szarości i oficjalne granaty londyńskich ulic i gmachów. Bladości, niemal przezroczyści skóry bohaterów też zdają się być wpisane w budowanie klimatu. Nie ma naprawdę żywych kolorów co dobrze odzwierciedla raczej pesymistyczną wymowę filmu. Kontrast kiepski, ostrość podobnie. Tylko w zbliżeniach widać lepiej szczegóły. Krawędzie przedmiotów i zarysy postaci są zmiękczone. Trochę szemrania tła.
Jeśli chodzi o dźwięk film zaczyna się bardzo efektownie. Zanim zaczynamy orientować się gdzie jesteśmy dochodzą do nas bardzo dobrze rozseparowane pojedyncze odgłosy poszczególnych rozmów prowadzonych jak się zaraz okaże na ogromnym targu, niczym w olbrzymim ulu. Zaraz potem zupełnie bez ostrzeżenia poderwie nas z fotela bas wybuchu ukrytej w ciężarówce potężnej bomby. Nic już potem dźwiękowo go nie przebije: ani wypadek samochodowy ani wrzask tłumu na stadionie.
BONUSY
Zwiastuny.
Jan/veroika
|