Tom Carter (Liam Neeson) od lat jest zmorą niewielkich banków rozproszonych na amerykańskiej prowincji. Choć ukradł blisko 9 milionów dolarów, jego tożsamość pozostaje nieodgadniona. Kiedy jednak poznaje Annie (Kate Walsh), zakochuje się bez pamięci. Pod jej wpływem decyduje się zerwać z dotychczasowym zajęciem i pójść na układ ze ścigającym go FBI. W zamian za prawo do nowego, uczciwego życia, chce zwrócić zrabowane pieniądze. Nie podejrzewa, że stróże prawa postanowią wykorzystać zaistniałą sytuację, by zagarnąć fortunę i posłać go za kratki. Postawiony pod ścianą, zmuszony będzie zawalczyć o wymarzoną przyszłość u boku ukochanej kobiety.
Liam Neeson to w filmach akcji nasuw mi skojarzenie z rzemieślnikiem siedzącym na targu w Marrakeszu i od lat strugającym, podobne, nieco różniące się od siebie te same solidne rzeczy. Może nie wyrzeźbi tancerki w stylu Rodina, ale na jego wytworach można polegać. Podobnie jest z Neesonem, aktorem którzy nawet w przeciętnych filmach wypada po prostu dobrze. Uczciwy złodziej w jego wykonaniu to po prostu dobre rzemiosło, osadzone w wartkiej, dość brutalnej akcji i raczej przewidywalnym finale. Plusem filmu jest… prawda psychologiczna. Wierzymy w dobre intencje Toma, a co więcej przekonuje nas uczucie do tak nietuzinkowej kobiety jaką jest Annie w wykonaniu Kate Walsh i wynikająca z niego chęć by zmienić swe życie. Zastanawia trochę dlaczego obrał taki a nie inny sposób powiadomienia policji o swym poddaniu, no ale ten kompletny brak logiki i przewidywania (każdy wie że czubki kochają podszywać się pod przestępców) musiał zaistnieć, by akcja nabrała tempa. Natomiast prawda psychologiczna postaci policyjnych zbirów już do mnie przemawia słabiej. Po pierwsze motyw pasuje bardziej do starych wypalonych i rozgoryczonych życiem wyg, po drugie ich plan jest szyty ( i przeprowadzany) tak grubymi nićmi, że dziecko by się zorientowało, że coś nie gra. Słowem, średni film z dobrym aktorem, który wyrzeźbił solidną rolę… nic więcej. |