„Diablos Tequilos” z 1997 roku została nagrana przez Tuff Enuff z wokalistą Bendoga, Łukaszem „Wörkie” Nowickim. Płyta okazała się mniej przebojowa, mniej wyszukana brzmieniowo niż debiut, za to bardziej transowa, hard-core’owa, po prostu prostsza i bardziej czadowa. Zespół całkowicie zmienił brzmienie, które tu okazało się mniej dopieszczone niż na debiucie. Grupa postawiła na spontaniczność, luz, energię, czad, klimaty hard-core’owe przesycone zapachem pejotlu i meskaliny, a mniej na pomysłowość i innowacyjność. Wörkie okazał się godnym następcą Rafała Tarachy, mimo że nie miał tak szerokiej skali głosu jak on. Jednak gdy zaśpiewał naturalnie, bez wysiłku, okazało się, że brzmi to nawet lepiej niż wtedy, gdy w ostrych, forsownych wokalizach „darł ryja”.
Do płyty dorobiono sztuczną i trochę na siłę wymyśloną ideologię pełną odniesień do Ameryki Łacińskiej czy Meksyku, nie tylko w warstwie muzycznej (wstawki flamenco), ale i słownictwie (pogadanki po hiszpańsku) czy wreszcie w kwestii używek pochodzących z tego rejonu. Przykładem „Peyotl Song” ze świetnymi gitarami akustycznymi jak najbardziej w stylu latynoskim, tak dobrymi, że nie powstydziłby się ich zespół Tito&Tarantula. Z długiego wstępu zrodził się czadowy kawałek. Jest tu również miejsce na ultra czad w „Quanto Diablos Anarchiosmo” czy wolniejszy i cięższy „Shadow Man”, maksymalnie hard-core’owy, w stylu Biohazard „Dragon Tatoo” będący pochwałą sztuki tatuażu czy „Dancing”, wolny i ciężki jak walec, utrzymany w klimacie Danziga. Wpadający w ucho jest „Extasy”. Pozostałe kompozycje już nie grzeszą pomysłowością i słychać, że zabrakło chłopakom weny. Zespół na tej płycie nie udowadnia, że chce wynaleźć proch, bawi się muzyką i czerpie z tego radość. Słychać, że „Diablos Tequilos” została nagrana spontanicznie, żeby nie napisać… zbyt pośpiesznie.
Po latach druga płyta robi wrażenie pozycji przejściowej do pozycji trzeciej, która niestety nie powstała. Zespół swój drugi album z powodzeniem promował na koncertach z Vaderem, Illusion i Flapjackiem. Album, podobnie jak debiut, ukazał się w wersji digipack. Wygląda to wybornie.
Obecnie zespół Tuff Enuff został reaktywowany i razem z Illusion oraz Flapjackiem gra serię koncertów w najbardziej reprezentatywnych halach w Polsce (5 listopada Ergo Arena w Gdańsku, 25 listopada Torwar w Warszawie). Koncert w katowickim Spodku z 1 października zaliczył na pięć.
Teraz, po reaktywacji, można mieć nadzieję, że zespół wreszcie otrzyma solidne wsparcie ze strony wydawcy, czego nie miał w latach 90., i zacznie regularnie nagrywać płyty oraz koncertować, czego mu z całego serca życzę.
Marcin Kaniak |