Gdyby z filmu wyciąć kilka scen łóżkowych, w których golizną błyśnie nam a to Justin Timberlake, a to Mila Kunis (która przy okazji jeszcze naprawdę nieźle gra i ślicznie wygląda, choć pokazany na ekranie apetyczny tyłeczek należy akurat do… dublerki), a także co dosadniejsze słówka, powstałaby komedia romantyczna, jakich całe masy schodzą z hollywoodzkiej taśmy produkcyjnej. Oto piękna, młoda i bogata Jamie, przeprowadzająca rekrutacje do dużej firmy, poznaje równie pięknego, młodego i bogatego Dylana. Oboje nie chcą się z nikim na stałe wiązać, gdyż mają za sobą kilka nieudanych związków. Wolą przygody. A że pasują do siebie i się sobie podobają, decydują się na związek wyłącznie dla seksu. Ot, spotkanie, kiedy akurat mają czas i ochotę, szybki numerek (albo kilka), buziak i pa. Kiedy jednak Jamie zaczyna tęsknić za czymś więcej i umawia się na randkę, Dylan zaczyna rozumieć, że… Wszyscy wiedzą, co zrozumiał Dylan i co będzie dalej – to już gatunkowy schemat. Na szczęście Will Gluck w przeciwieństwie do wielu innych reżyserów, w których filmach mówi się o seksie (i na rozmowach się kończy), pokazał co nieco i wyśmiał – przynajmniej w pierwszej części filmu – standardowe rozwiązania i banały z tego typu produkcji. Między jego bohaterami iskrzy, a film jest ładnie nakręcony – to jedna z lepszych w minionym roku komedii romantycznych przeznaczonych dla nieco starszych odbiorców.
Jan |