W wypadku tego filmu nie ma sensu opisywać fabuły, zna ją bowiem każde dziecko. Ale dla porządku. Młoda i nieszczęśliwa arystokratka Rose, płynąca z niekochanym narzeczonym do Ameryki po próbie popełnienia samobójstwa, spotyka Jacka Dawsona, obieżyświata-artystę. Ich krótką, acz burzliwą miłość przerwie katastrofa „niezatapialnego” Titanica.
„Titanic” do dziś jest jednym z najbardziej kasowych filmów świata, jego rekord pobił dopiero ostatnio „Avatar”, który zresztą wyszedł spod ręki tego samego reżysera. Realizowany przez trzy lata wielkim nakładem środków z wielkim rozmachem film stał się nie tylko sukcesem kasowym, ale laureatem całkiem pokaźnej puli statuetek Oscara, w tym za najlepszy film. Wykreował gwiazdy, jakimi są dziś Leonardo DiCaprio i Kate Winslet, zapełnił zbiorową wyobraźnię kolejnymi symbolami i obrazami, dodał do zbioru filmowych cytatów tak nieśmiertelne hasła jak: „I am the king of the world!”. Krytycy zżymają się na fabułę, zwłaszcza wątek miłosny, jako na zbyt idealistyczną i nazbyt sentymentalną, ale jak słusznie ktoś zauważył, w kinie nie można nie ulec wzruszeniu. Dla mnie osobiście romans jest na drugim miejscu, a „Titanic” to film o katastrofie pokazanej w genialny sposób, z mnóstwem postaci drugoplanowych, których losy nas obchodzą, i choć wiemy, że oglądamy jakieś przetworzenie pewnej historii, to wizja Camerona daje nam wyobrażenie o dramacie tego, co stanowiło jej pierwowzór: 1500 osób, które zginęły przez głupotę garstki ludzi, chcących udowodnić, że w walce z naturą mogą wyjść zwycięsko.
ASPEKY TECHNICZNE
Nic tak niezwykle nie wygląda w HD jak poorana zmarszczkami twarz! Wysoka rozdzielczość oddaje głębię każdej zmarszczki, bruzdy, cień plamy wątrobowej czy pergaminową fakturę skóry. „Titanic” w HD zyskał na głębi, ostrości, kontraście i kolorach. Wystawność statku jest jeszcze bardziej oszałamiająca, a katastrofa bardziej „namacalna”. Zimno, jakie ogarnia widza, kiedy sylwetki zamarzających na powierzchni wody ludzi powoli przeistaczają się w lodowe figurki, jest dojmujące i mocno stoi w kontraście z cudownie rozsłonecznionymi scenami na rozświetlonym południowym słońcem pokładzie. Kolory zyskały głębsze odcienie: nocą dominują oczywiście głębokie czernie i aksamitne granaty, za dnia kość słoniowa pokładu i kolorowe, acz niekrzykliwe kreacje arystokratek. Sporo pięknego, lakierowanego, ciepłego drewna w odcieniu wiśni i secesyjnych, fantazyjnych witraży i dekoracji.
Dźwięk w równie wykwintnym DTS-HD MA 5.1 ma niesamowity pazur! Takie możliwości trudno byłoby marnować na obyczajówkę, ale w „Titanicu” nie ma co do tego obaw. Mamy bowiem do czynienia głównie ze scenami zbiorowymi, w których krzyki i gwar ludzkich głosów zdają się wydobywać ze ścian i spod dywanu, oraz katastroficznymi, w których potęga wodnego żywiołu robi niesamowite wrażenie! W scenie zderzenia z górą i rozrywania kadłuba statku dominują basy, ale to znakomity surround sprawia, że czujemy się aktorami w tym katastroficznym teatrze. Nawet gdy komuś nie podoba się film, dla tego dźwięku warto go znów obejrzeć.
BONUSY
Dla dodatków zarezerwowano oczywiście całą drugą płytę. Tylko trzy komentarze towarzyszące filmowi: Jamesa Camerona, twórców i aktorów oraz historyka Dona Lyncha i rysownika Kena Marschalla – co oczywiste – znajdują się na pierwszej.
Te na drugim krążku podzielone są tematycznie na cztery kategorie: „Documentaries”, „Deleted Scenes”, „Production” i „Archives”.
Pierwsza z nich, „Documentaries”, zawiera dwa filmy. „Reflections On Titanic” (63 min) to obszerny i najbardziej kompleksowy materiał ze wszystkich zawartych na płycie. Twórcy, aktorzy i specjaliści zaangażowani przy jego realizacji opowiadają kolejno o pomyśle, trudnościach i sukcesie filmu. Mało kto dziś pamięta, że „Titanicowi”, którego realizacja pochłaniała coraz większy budżet, przez ostatni rok produkcji wieszczono klapę, co byłoby równoznaczne z bankructwem całej wytwórni. Nawet w okresie postprodukcji James Cameron przy stole montażowym miał przyczepioną żyletkę z napisem „Użyć, gdy film będzie kiepski”. Karta odwróciła się po pierwszym, próbnym pokazie, który okazał się sukcesem, a w Japonii, w której „Titanic” miał najpierw swą premierę, Leonardo DiCaprio od razu stał się bożyszczem kobiet. Usłyszymy w dokumencie, że jeśli ów aktor od razu był faworytem do roli Jacka, to Kate Winslet musiała pokonać mnóstwo innych kandydatek. Oboje też pracowali w różnych tempach: Winslet musiała dłużej dochodzić do siebie po bardzo emocjonalnej scenie, podczas gdy DiCaprio osiągał to od razu. Dokument opowiada też o fenomenie „Titanica”, który spowodował falę zainteresowania tematem, oraz o pracy nad trójwymiarową wersją filmu, nad którą spędzono cały rok, dodając do każdego kadru stosowne plamy głębi. Dokument jest przeciekawy, ilustrowany zdjęciami archiwalnymi, fragmentami reportaży z gali ocarowej, z premiery filmu w 3D, pracy na planie oraz za kulisami.
Drugi dokument w sekcji to wyprodukowany przez National Geographic „Titanic: The Final Word With James Cameron”, trwająca ponad półtorej godziny rejestracja rozmowy odbytej z inicjatywy Camerona, który próbuje zrekonstruować wydarzenia z nocy 14 kwietnia 1912 roku. Jego gośćmi są eksperci z różnych dziedzin związanych z morzem i flotą: konstruktorzy statków, specjaliści ratownictwa morskiego, eksperci marynarki wojennej, wreszcie fascynaci historii samego Titanica i historycy, którzy mają wyjaśnić zagadki i nieścisłości, na jakie w czasie swoich podwodnych wojaży do wraku Titanica (zapuszczał nań się aż 33 razy) natrafił Cameron. Specjaliści zastanawiają się, czemu poszczególne części Titanica leżą w tak dziwnych miejscach i w dużych odległościach od siebie (rufę i dziób dzieli aż 600 metrów). Potwierdzają fakt, iż przełamał się na pół jeszcze na powierzchni oceanu (czemu zaprzeczali ówcześni znawcy, chcący wierzyć, że majestatycznie i w całości poszedł na dno, nie bacząc na zeznania świadków katastrofy, którzy relacjonowali inny bieg wypadków). Przy okazji rozmowy wyszło, co powinien „poprawić” Cameron w swym filmie: to, że statek miał mniejszy przechył w chwili pęknięcia oraz że wystrzeliwano z niego kolorowe, a nie jedynie białe race. Ciekawie, jeśli nie fantastycznie brzmią koncepcje uratowania większej liczby pasażerów zakładające opóźnienie pogrążania się Titanica w wodzie. Najbardziej wzruszającymi momentami tego dokumentu są rozmowy z miłośnikami historii Titanica. Pierwszym jest Ken Marschall, który przez ostatnie 30 lat życia utrwala statek na rysunkach i który gdy zobaczył, jak bardzo zniszczony jest „jego” leżący na dnie Titanic, rozpłakał się jak dziecko! Drugim momentem jest ten, w którym jeden z badaczy opowiada, jak znaleziono na Titanicu fiolkę perfum, których zapach rozszedł się błyskawicznie, pokonując wstrętny odór zgnilizny i śmierci przedmiotów wydobywanych z wraku i leżących obok.
Kolejną sekcją są prezentowane w jakości HD sceny usunięte, trwające niemal godzinę, oczywiście niektóre z nich powinny znaleźć się w filmie kosztem innych. Zrezygnowano z nich jednak, by historia bardziej koncentrowała się na romansie Jacka i Rose. Na pewno szkoda scen z radiotelegrafistami, którzy najpierw zignorowali ostrzeżenie, a potem do końca pełnili służbę, szkoda tych oddających atmosferę w szalupach ratunkowych oraz tej z milczącym szpalerem ludzi, wśród których przechodzi tchórzliwy Ismay. Końcowym akordem scen jest alternatywne zakończenie filmu (jakkolwiek śmiesznie w przypadku „Titanica” to brzmi), jego alternatywność dotyczy sceny współczesnej, związanej z wrzuceniem do oceanu diamentu Rose.
Kolejnym blokiem z dodatkami są „Productions”, czyli de facto reportaże, a jest ich około 60! Te z cyklu „Behind The Scenes” są krótkie i można je obejrzeć w jednym ciągu (63 min), acz tematycznie różnią się znacznie między sobą. Ich tematyka obejmuje ciekawostki z zakresu realizacji zdjęć, np. to, że wrak w kilku ujęciach kręcono do góry nogami albo że w scenie w porcie musiano „odwrócić” statek tak, by stał przycumowany prawidłową burtą. Mowa o spotkaniach obu Rose: seniorki i Rose młodziutkiej i o tym, że DiCaprio nie lubił zdjęć w wodzie, bo jest zmarzluchem. Trochę uwagi poświęca się statystom, których czas przebywania w wodzie był ściśle ograniczony, by nie dostali hipotermii, i temu, jak w najdrobniejszych szczegółach twórcy dbali o autentyczność przedmiotów, ozdabiając je (nawet widelec i porcelanę) logo White Star Line. Dowiemy się, jaką scenę ochrzczono mianem sceny z papierem toaletowym oraz jak uzyskiwano parę wydychaną z ust.
Reportaż „Construction Timelapse” to skumulowane do 4 minut, sfilmowane w niesamowitym przyspieszeniu budowanie planu filmowego w Meksyku, na którego terenie kręcono film, a „Deep Dive Presentation With Narrated James Cameron” (15 min) to reportaż z eksplorowania wraku Titanica, złożony ze zdjęć podwodnych kręconych za pomocą zdalnie sterowanych botów, które są w stanie zbadać najmniejsze zakamarki trawionego przez bakterie statku.
Najśmieszniejszy reportaż to „$200 000 001 Mile: A Ship’s Odyssey – The Titanic Crew Video” (17 min). Jest to zapis wpadek, wygłupów i żartów robionych sobie na planie. Ale są tam także kawałki kręcone specjalnie, np. reklamówka filmu na modłę przedwojenną lub fragmenty filmu zmontowane razem ze scenami z innego filmu katastroficznego „Tragedia Posejdona”. Obejrzymy też alternatywną scenę uwalniania Jacka z kajdanek! Dosyć radykalną w swej wymowie!
Trzyminutowy zaledwie „Videomatics” to prewizualizacja pewnych koncepcji zrobiona dla firm specjalizujących się w efektach specjalnych, spośród których miano wyłonić tę, która okaże się najlepsza.
„Visual Effects” (7 min) to oparty głównie na przykładzie scen w maszynowni pokaz wykorzystania efektów specjalnych (w rzeczywistości maszyny były o wiele mniejsze, niż się wydają).
Blok „Archives” to najkrótsza propozycja dodatków, zawierająca teledysk Celine Dion, zwiastuny, spoty, galerie zdjęć, storyboardów, plakatów, obrazów i szkiców Kena Marschalla, których w sumie jest ponad 1000! Zabawnymi pozycjami są też trzy parodie „Titanica”: pierwsza z okazji przyznawania nagród MTV w 1998 roku, druga zrealizowana na potrzeby Saturday Night Live oraz 30-sekundowa kreskówka.
Do płyty dołączona jest książeczka opatrzona wieloma ilustracjami i zawierająca informacje dotyczące głównie genezy filmu.
Oczywiście już za tak dużą liczbę dodatków (w większości tłumaczonych) należy się ocena najwyższa. Martwi nas tylko, co w takim razie przyznamy edycji czteropłytowej.
veroika
Premiera BD: 26.09.2012
|