THE BEST OF JOE COCKER LIVE

Nasza ocena:4
Tytuł oryginalny:The Best Of Joe Cocker Live
Gatunek:koncert, rock
Kraj produkcji:Wielka Brytania, Niemcy
Rok produkcji:1992
Czas trwania:92 min
Kategoria wiekowa:b.o.
Reżyseria:Roland Willaert
Obsada:Joe Cocker, Deric Dyer, John Miles, Chris Stainton, Warren McRae, Phil Grande, Dan Hickey, Maxine Sharp, Cydney Davis
Dystrybucja:EMI Music Poland
Opis
Joe Cocker taki, jakiego znamy, taki, jakiego kochamy.
Galeria

Najbardziej elektryzującym wydarzeniem w karierze Cockera, oprócz popisowego występu na Woodstock, jest jego koncertowy album „Joe Cocker Live” z 1990 roku. To flagowa pozycja w dyskografii artysty podsumowująca lata osiemdziesiąte, a zarazem przepustka na szczyt, ponownie do I ligi po słabszym dla artysty okresie. To prawdziwy 24-karatowy diament wśród płyt nagranych na żywo w całej historii rocka. Doskonała technicznie, nagrana z feelingiem, pełna ognistego temperamentu, koncertowej maestrii, najwyższa światowa wykonawcza pozycja. Absolutny szczyt koncertowych nagrań klasy de luxe, który w ogóle się nie starzeje. Obok innych koncertowych albumów o bliskiej tematyce, jak „Tina Live In Europe” Tiny Turner, pozycja, którą fan rocka MUSI ZNAĆ.

Starsze o dwa lata od „Joe Cocker Live” DVD zatytułowane „The Best Of Joe Cocker Live”, nagrane w Dortmundzie w 1992 roku, nie ma tej temperatury wykonawczej i przyjęcia publiczności, co wspomniany album. Jest tu jednak parę porywających momentów, do których można z przyjemnością wracać.

Wykonawstwo światowe, bo nie od dziś wiadomo, że w Europie Zachodniej artyści zawsze bardziej się starali. To, co leci ze sceny, brzmi jak z płyty. Koncert na DVD to zapis jednego występu, zagranego za jednym podejściem. Zawodowa robota. Jest tu feeling, gitarzysta ubrany na podobieństwo Stevie'ego Raya Vaughana wycinający takie solówki, że aż ciarki przechodzą, i oczywiście Joe Cocker.

Koncert odbył się w Westfalenhalle w Dortmundzie w 1992 roku i był częścią trasy promującej album „Night Calls”. Z racji nazwy wydawnictwa, mamy tu faktycznie do czynienia z prawdziwym the best of. Patrząc na listę kawałków, 80% repertuaru to cudze kompozycje, ale Cocker zawsze miał talent do grania obcych wersji lepiej niż oryginały.

W otwierającym występ „Cry Me A River” wokalista żwawo nabija tempo, rozgrzewając atmosferę. „Up Where We Belong” czy „Nightcalls” to utwory o spokojniejszym charakterze. Temperatura podnosi się przy „Shelter Me”, w którym Cocker wysila swój zdarty głos charakterystycznym dla siebie rykiem. Od „You Can Leave Your Hat On”, utworu, który ubarwił striptiz Kim Basinger w „9 i pół tygodnia”, koncert nabiera bardziej rockowego charakteru. Podtrzymuje go ostra wersja „When The Night Comes”. Zadziorny charakter ma „Love Is Alive”, w którym zwracają uwagę gitarowe riffy, ale i swobodniejsze popisy gitarzystów. I tym razem na koncercie nie zabrakło beatlesowskiego „With A Little Help From My Friends” czy „You Are So Beautiful”. Podsumowując, jak na blisko 50-latka Cocker dał z siebie wszystko co najlepsze.

ASPEKTY TECHNICZNE

Obraz w formacie telewizyjnym jest średni jak na współczesne standardy. W zbliżeniach twarzy Cockera ostrość jest bez zarzutu, a konturowy rysunek i kontrast jest nieomal wzorcowy jak na rejestrację telewizyjną sprzed aż dwóch dekad. Szczególnie intensywne są czernie i granat. Duży kontrast pomiędzy czernią a bielą sprawia, że tła prezentują się równie ładnie co pierwszy plan. Jedyny artefakt cyfrowy, jaki zdarza podczas transmisji, to sporadyczne migotania poziomych pasów w tle oraz schodkowanie linii konturów.

W wypadku dźwięku możemy spokojnie odsłuchiwać nagrań w DTS, który sprawdza się najlepiej. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że uzyskano ten DTS ze stereofonicznego zapisu, ale efekt końcowy zadowala. Trochę za mało basów jest obecnych w subwooferze. Za to wynagradza nam to przestrzenny i dynamiczny dźwięk z czytelną linią wokalu dochodzącą z kanału centralnego i zrównoważoną z resztą instrumentów grających we frontach. Wyjątkowo głośno i wyraziście nagrano publiczność, nie tylko chóralnie śpiewającą refreny, ale owacyjnie przyjmująca burzą oklasków wykonanie każdego utworu.

BONUSY

W dodatkach znajdziemy 8 dodatkowych kompozycji w postaci 37-minutowego koncertu z Kolonii z 2002 roku („Joe Cocker Live In Cologne In 2002”). W repertuarze koncertu znalazło się m.in., „Never Tear Us Apart” INXS (wersja z uroczymi smyczkami), „Respect Yourself”, „Everytime It Rains”, „This Is Your Life” czy „Unchain My Heart”. Rzuca się w oczy odmłodzony zespół instrumentalistów. Ten koncert jest bardziej kameralny niż halowy wyczyn z Dortmundu z 1992 roku. Mimo że oba koncerty dzieli dekada, w ogólnym rozrachunku nie czuje się tej różnicy. Cocker wokalnie już nie wyciąga bez wysiłku forsownych fragmentów, ale nadal uprawia ten swój ruch paralityka. W kwestii obrazu dominuje stylowe ziarno i oświetlenie kładące nacisk na czerń i neonową zieleń. Dźwięk zgłaszający się jako stereo brzmi selektywnie, a instrumenty mają typowo konturowe, wyraziste brzemienie. Bardzo dobrze nagłośniono publiczność i bas.

Na koniec załączono wywiad z Cockerem przeprowadzony z okazji premiery albumu „Heart & Soul”. Dowiemy się, skąd muzyk zaczerpnął tytuł do swojej płyty. Idąc ulicą w LA, natrafił na szkołę „Art. & Soul”, wydało mu się jasne, że po dodaniu litery „h” przed art. będzie to dobry tytuł na płytę. Większość utworów z niej pochodzących to przeróbki standardów muzyki rockowej od „Everybody Hurts” R.E.M., „One” U2, „I Put I Spell On You” Screamin’ Jay Hawkinsa po „Jealousy Guy” Johna Lennona. O tym, czemu wybór padł właśnie na te kompozycje, w wywiadzie.

Marcin Kaniak

Dodaj swoją opinię
Ocena
Ocena 0.00 (0 głosów)
Podpis:
Nasze oceny
Film:4
Obraz:3
Dźwięk:4
Bonusy:4
Stopka techniczna
Obraz::kolor, 1.33:1, 4:3
Dźwięk::DTS 5.1, Dolby Digital 5.1, Dolby Digital Stereo
Ścieżki dźwiękowe::angielska
Napisy::brak
Płyta::2-warstwowa
Liczba scen::19
Bonusy::wywiad, dodatkowy koncert
Newsletter - przyłącz się!
Bądź na bieżąco, podaj swój e-mail, odbieraj newsy i korzystaj z promocji.
  Wybierz najbardziej interesujący dział, 
  a następnie kliknij Zapisz się.