Bracia Angie (Vincent Gallo) i Bennie (Alden Ehrenreich) nie widzieli się od ponad 10 lat. Starszy Angie, kiedyś dobrze zapowiadający się pisarz, opuścił rodzinę i osiedlił się w Buenos Aires, całkowicie zrywając kontakt z bliskimi. Pewnego dnia jednak młodszy, stojący już u progu pełnoletności brat odnajduje Angie'ego, noszącego teraz imię Tetro. Odnajduje również rękopisy nigdy niewydanych utworów brata, wyłania się z nich obraz rodziny nękanej traumami, na której piętno odcisnęła postać despotycznego ojca – genialnego dyrygenta (bardzo dobry Klaus Maria Brandauer), rywalizacja między ojcem i synem i śmierć matki chłopców.
„Tetro” powstał na podstawie pierwszego od ponad trzech dekad scenariusza autorstwa Coppoli. Mieszają się w nim wątki autobiograficzne, nawiązania do tragedii greckiej, filmów Jarmuscha (charakterystyczne ujęcia) i Almodóvara (obecność „jego” aktorki Carmen Maury), rodzinny melodramat, elementy teatru i psychodrama. Trochę za dużo tych symboli, odniesień i warstw znaczeniowych, mogących przytłoczyć widza. Niemniej jest to kino bardzo dobre, przemyślane, dysponujące piękną formą wizualną i oprawą muzyczną. Zdjęcia (w większości) są czarno-białe (kolorowe są, odwrotnie niż zazwyczaj, retrospekcje), wysmakowane, pięknie skomponowane i oświetlone, współtworzą klimat artystycznej dzielnicy miasta, w której toczy się akcja. Muzyka została skomponowana przez Osvaldo Golijova. Na życzenie Coppoli kompozytor część utworów napisał przed obejrzeniem filmu, opierając się jedynie na wskazówkach reżysera co do charakteru i nastroju scen. Może właśnie dlatego ma się wrażenie, że muzyka nie jest „przyklejona” do filmu. Różnorodność stylów i piękna barwa gitary, saksofonu, akordeonu i innych instrumentów w różnych zestawieniach, obecność chóru i orkiestry symfonicznej sprawiają, że nawet gdyby wysiadła wizja, warto by było dosłuchać filmu do końca.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz, zwłaszcza w tych czarno-białych sekwencjach, których jest na szczęście więcej, jest rewelacyjny: ostry jak brzytwa golibrody, z ostro odcinającymi się od tła krawędziami. Jednak najbardziej genialny jest kontrast. Zdaje się, że widać dziesiątki płaszczyzn scenografii: a każda ma inny stopień nasycenia czernią i szarością. Obraz przypomina te z lat 50., kiedy po mistrzowsku operowano światłocieniem, a każdy kadr był malarską znakomitością pod tym względem. Zero błędów transferu. Po prostu cudo! Sekwencje kolorowe są już raczej normalne, leciutko zmiękczone, a kolorystycznie to paleta ciepłych, pięknych pomarańczowo-pastelowych barw.
Muzyka to spécialité de la maison, tak świetna, że aż szkoda, że idzie tylko w stereo. Jest ona tak różnorodna i tak niesamowita, że niekupienie ścieżki muzycznej do tego filmu jest po prostu niemożnością. Dialogi zrozumiałe, wybijają się bez problemu na pierwszy plan.
BONUSY
Oprócz 2 zwiastunów jest materiał zakulisowy (15 min) z wypowiedziami wykonawców głównych ról i reżysera, którzy w formie swobodnej pogawędki rozmawiają o filmie, o La Boca, artystycznej dzielnicy, w której toczy się akcja filmu, o szpitalu psychiatrycznym La Colifata, który ma własną audycję radiową, koncepcji muzyki łączącej współczesność z motywami symfonicznymi. Vincent Gallo mówi o stosunkach między ojcami a synami. Maribel Verdu mówi o pracy poza kadrem, polegającej na układaniu i dorysowywaniu życiorysu do granych przez nich postaci.
itk / veroika
Premiera DVD: 18.03.2011
CIEKAWOSTKI - CUDOKADR
|