"Szukając Vivian Maier” to film pokazywany na festiwalach całego świata przedstawiający niewiarygodną, ale prawdziwą historię życia Vivian Maier, wybitnie uzdolnionej, a zarazem bardzo tajemniczej kobiety, która skrywała przed światem swój wielki talent.
Całe życie pracowała jako skromna niania, opiekując się dziećmi z zamożnych rodzin. Nikt nie zwracał uwagi na to, że każdego dnia, w każdej wolnej chwili, robiła setki zdjęć, których nigdy nikomu nie pokazała, a większości nawet nie wywołała. Nikt nie wiedział o jej życiowej pasji, dzięki której stała się znana na całym świecie. Kilka lat temu, zaraz po śmierci Maier, przypadkowo odkryto kontener, w którym przechowywała swoje prace. Znaleziono w nim ponad 100 000 negatywów zawierających zdjęcia, których nikt wcześniej nie widział, a które wkrótce wywołały furorę na całym świecie.
"Szukając Vivian Maier" można by nazwać dokumentalnym kryminałem. Wiemy, że bohaterka nie zginęła śmiercią tragiczną, a jednak przeprowadzamy rasowe śledztwo, z tropami, poszlakami i świadkami. Tropami są zdjęcia, które przez całe życie robiła, rachunki, które kolekcjonowała, nagłówki gazet, których nie pozwoliła wyrzucać. Poszlakami, sugestie zawarte w wypowiedziach, tych którzy ją pamiętają i cytują jej słowa. Świadkami, osoby które ją znały, a raczej spotkały, bo chyba każdy po obejrzeniu filmu dojdzie do przekonania, że nie ma takiej osoby, która znałaby Vivian. My poznajemy najpierw fotografkę-pasjonata, potem dopiero człowieka. Oglądamy niesamowicie ciekawe kadry, piękne kompozycje, uchwycone chwile, utrwalone na kliszy emocje, gesty i uczucia. Wiemy, co interesowało Vivian… a mianowicie życie. Do niej odnosiłaby się obawa ludzi pierwotnych o to, że fotograf kradnie im duszę. Otóż Vivian kradła życie, jakiego nie miała, kradła emocje ludzkie – jej prawdopodobni niedostępne, utrwalała na kliszy, te które mogła dzielić z innymi, by – być może – pełniej wyrazić swoje. Jeśli określenie Kobieta-Sfinks odnosi się do kogoś, to na pewno jest tym kimś Vivian Maier, człowiek pełen sprzeczności; kochający dzieci i je krzywdzący, wrażliwy wobec ludzi, a jednocześnie szorstki wobec nich, lgnący do innych, ale nie potrafiący przy sobie nikogo zatrzymać. Samotna przez całe życie, pod jego koniec naznaczony całą gamą dziwactw (kompulsywne zbieractwo), jest bohaterką idealną – można domniemać i snuć przypuszczenia co do niej, na co zresztą pozwala reżyser nie dopowiadając pewnych rzeczy i zostawiając otwarte pytania. Na przykład takie ile talentów zmarnowanych mija nas codziennie i kim są błąkających się po skwerkach i parkach samotni starsi ludzie z nieobecnym wzrokiem żyjący w zupełnie innym wymiarze. „Szukając Vivian Maier” nie można przegapić, to film nie dość, że piękny przez prezentację poruszających fotografii Vivian, to jeszcze opowiadający o Człowieku, co zdarza się w dzisiejszym kinie nie tak znów często.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz to głównie czarno-białe fotografie i autentyczne zdjęcia z lat 60. i 70. o charakterystycznym pomarańczowo-beżowym jakby wypłowiałym kolorycie. Archiwalnych filmików nie wygładzano, mają śmieci analogowe, ryski i kropy. Zdjęcia współczesne z lat 10. XXI wieku z wywiadami mają przeciętna jakoś, są lekko rozmazane i nieostre.
Dźwięk skromny, dialogowy, ale z charakterystyczną, rytmiczną muzyką, która dynamizuje akcję.
BONUSY
Brak.
veroika
|