Jednak okazuje się, że rodziciel zapisał swój majątek fundacji papieskiej, im pozostawiając jedynie starą stodołę z niesprawną warszawą M-20 w środku. Bezużyteczny samochód budzi niezrozumiałe dla nich początkowo zainteresowanie pozostałych mieszkańców wsi, wkrótce wyjaśnia się dlaczego. Otóż, jak głosi plotka, pojazd ów służył w przeszłości samemu Karolowi Wojtyle. Zarówno bracia, jak i mieszkańcy wsi upatrują możliwości ubicia interesu już to na sprzedaży pojazdu, już to na wykorzystaniu go w celach promocyjnych i uczynienia go atrakcją turystyczną pielgrzymek, na czym skorzystałaby cała wieś.
Zdjęcia do filmu kręcono niedaleko Wadowic, nad malowniczym Zalewem Dobczyckim, co niewątpliwie wpływa na pozytywny nastrój emanujący z ekranu, a także nasuwa samoistne skojarzenia z takim tytułami jak „U Pana Boga za piecem”. Jednak nie do końca jest to tego typu film, choć na okładce jako gatunek widnieje komedia, to bliższe prawdy jest chyba określenie go jako obyczaju z akcentami komediowymi. Na pewno reżyser (Maciej Wojtyszko) momentami kpi sobie życzliwie z praktycznego, jeśli można tak to nazwać, podejścia do wiary zaradnych owieczek Bożych. Świętość świętością, ale zarobek zarobkiem, jakże więc nie wykorzystać spadającej na wieś łaski losu w postaci tak zacnego przedmiotu jak automobil Karola Wojtyły.
Mocną stroną filmu jest gra aktorska, warto nadmienić, że w rolach braci wystąpili znany z roli papieża Piotr Adamczyk i wcielający się w księdza Jerzego Popiełuszkę Adam Woronowicz, z czego powstał interesujący duet. Towarzyszy im na ekranie Patrycja Kazadi, która nie będąc zawodową aktorką, bardzo dobrze poradziła sobie z aktorskim zadaniem.
itk
|