Stratovarius to fiński przedstawiciel metalu symfonicznego łączący go z power metalem oraz rockiem progresywnym. To także obok Amorphis jeden z głównych wykonawców pochodzących z Finlandii. Dzięki właśnie takim zespołom lata później na rynek światowy przebiły się takie grupy jak Nightwish.
DVD „Under Flaming Winter Skies. Live In Tampere” (drugie w karierze muzyków) zawiera koncert, który odbył się w klubie Pakkahuone w miejscowości Tampere w Finlandii 19 listopada 2011 roku. Dla podkreślenia – jest to zapis pożegnalnego koncertu Jörga Michaela, perkusisty niemieckiego pochodzenia, który spędził z fińską formacją szesnaście lat. O powodzie swego odejścia z zespołu Michael mówi w dodatkach.
Repertuar koncertu jest przekrojowy. To swoiste the best of Stratovariusa na żywo. Oczywiście z racji tego, że jest to koncert pożegnalny, zespół podwyższył sobie tego wieczora poprzeczkę i zagrał lepiej niż zwykle.
Dla podkreślenia, kto jest gwiazdą wieczoru, perkusja Michaela jest obwieszona szalikiem z napisem Borussia-Dortmund. Deutscher Meister 2001. Wszystko jasne, komu kibicuje perkusista.
Mimo że Stratovarius to przedstawiciel power metalu (granego na strasznej spince i wysokim C), to lepiej wypada, gdy nie jest tak ambitny, a bardziej wyluzowany i gra hard rock zaprawiony rockiem progresywnym („Kiss Of Judas”).
Niestety, powermetalowe hymny Stratovariusa z klasycznymi klawiszami, taką samą śpiewną gitarą i wokalnymi popisami Timo Kotipelto upajającego się swoim wokalem na dłuższą metę są nudne jak flaki z olejem. Otwierający koncert „Under Flaming Skies” czy „Speed Of Light” są dobre, ale na jedno słuchanie. Świetnie sprawdzają się szybkie, hardrockowe „Kiss Of Judas” czy „Visions”.
Na koncercie nie zabrakło solo gitarowego (takie sobie), klawiszowego (kłania się muzyka klasyczna, ale do śp. Jona Lorda muzykowi wiele brakuje) i basowego (niezłe, zwłaszcza że basista jako żywo upodabnia się do Cliffa Burtona dzięki długim kręconym włosom i spodniom-dzwonom).
Nie zabrakło też przemówienie Michaela, w którym perkusista tłumaczy się ze swego odejścia z zespołu, oraz udanej wersji „Darkest Hours”, „Legions Of The Twilight”, „Eagleheart”, długaśnego „Winter Skies”, „Black Diamond” czy „Father Time”. Wszystkie utrzymane w powermetalowym monotonnym klimacie, ale z momentami bardzo ciekawymi i inspirującymi.
Wart zanotowania jest fakt, że Stratovarius tamtego wieczora oprócz autorskiego repertuaru zagrał coś obcego: hardrockowy „Burn” Deep Purple (z większym naciskiem na partie klawiszy) oraz „Behind Blue Eyes” The Who. Ta wersja bardziej przypadła mi do gustu niż rozsławiona wersja Limp Bizkit sprzed lat. Jednak największą niespodzianką jest cover „Hunting High And Low” norweskiego A-ha zagrany na drugi bis. W każdym razie Kotipelto miał trzykrotnie okazję zaśpiewać inaczej niż zazwyczaj.
Koncert tamtego wieczora z racji jego specjalnego charakteru otrzymał atrakcyjną oprawę świetlną i to nie w postaci energooszczędnych, mizernych i mało wydajnych świateł ledowych, ale klasycznych reflektorów rzucających mocarne snopy światła. Żeby zrozumieć fińskie świergotanie Timo Kotipelto, można włączyć angielskie napisy. Wydanie DVD zawiera do wyboru dwie wersje okładki.
ASPEKTY TECHNICZNE
Panoramiczny obraz jest jak igła, prawie idealny pod względem transferu. Widać, że zanim trafił na płytę, został poddany gruntownej korekcji kolorystycznej i wyczyszczony z wszelkich cyfrowych artefaktów. Zerowy poziom szumu cyfrowego, zmiękczona ostrość maskują wszelkie niedociągnięcia. Podejrzewam, że poprawiono kolorystykę zdjęć, przez co wizualnie zyskały one na atrakcyjności. Dla mnie tak perfekcyjnie zrealizowany obraz wygląda momentami sztucznie, ale co kraj, to obyczaj. Jedyną wadą obrazu jest utrata ostrości obiektów w ruchu, typowa dla kamer cyfrowych.
Dźwięk w Dolby Digital 5.1 przestrzenny, dynamiczny, wyrazisty i zrównoważony, ale też pozbawiony jakiegoś charakteru. Zespół ze sceny brzmi tak perfekcyjnie jak z płyty. Jednych to ucieszy, gdyż pochwalą zawodowstwo i warsztat zespołu, inni zarzucą mu brak spontaniczności i rutynę. Prawda leży pośrodku, ale brzmieniowo zespół na DVD brzmi PERFEKCYJNIE. Szczególnie warto zwrócić uwagę na partie basu, bębnów i gitar. Brzmią głęboko i są dobrze zgrane z wokalistą.
BONUSY
„From The Past To 2012” to półgodzinny materiał zakulisowy. Zamiast migawek z wojaży po świecie znajdziemy tam wypowiedzi muzyków zespołu, głównie narcystycznego, zakochanego w sobie wokalisty grupy Timo Kotipelto i całkiem sympatycznego perkusisty. Ten ostatni tłumaczy, dlaczego opuszcza Stratovariusa. Dla niego trasy koncertowe były jak podróż, która skończy się dopiero w momencie odejścia z zespołu. W materiale Jörg Michael wyjaśnia, że odejście z zespołu było decyzją natury osobistej, a nie zawodowej. W ciągu wielu lat grania w zespole dopiero teraz po raz pierwszy mógł być w domu na urodzinach (dziesiątych) swej córki: „Nienawidzę samego faktu podróżowania, to okropna strata czasu”. Do materiału załączono angielskie napisy, gdyż z wyjątkiem Michaela załoga mówi po fińsku.
Marcin Kaniak
|