Jarrod i Elaine, którzy zjechali do Los Angeles, aby świętować urodziny swego znajomego Terry’ego, budzą się po imprezie. Na niebie świeci jasnoniebieskie, dziwne światło. Imprezowicze dość szybko pojmują, że to nie wschodzące słońce… Kiedy spali, miasto zaatakowali Obcy – teraz przemierzają w statkach kosmicznych domy i ulice, szukając pozostałych przy życiu ludzi, którzy posłusznie kierują się w stronę nęcącego ich jasnego promienia.
Bracia Strause zajmują się efektami specjalnymi, pracując przy największych hollywoodzkich przebojach. I chyba lepiej, żeby tak zostało, bowiem na stołku reżyserskim nie czują się najpewniej (co pokazali już wcześniej, realizując „Obcy kontra Predator 2: Requiem”).
Nie chodzi już o to, że „Skyline” powiela sytuacje i schematy znane z wielu produkcji o inwazji kosmitów na naszą planetę (za „Skyline” dziwnym trafem wzięli się tuż po dostaniu zlecenia na efekty do „Inwazji: Bitwy o Los Angeles”, swój film skończyli szybciej, ale wytoczono im, chyba słusznie, proces o plagiat). Nie chodzi nawet o to, że nie potrafili wymyślić niczego nowego, projektując stwory (część z nich wzorowano na matrixowych latających ośmiornicach, inne na znanych z kilku filmów masywnych ciężko stąpających robotach). Niestety – nie potrafili nas przekonać do bohaterów, którzy są zwyczajnie irytujący. Irytują swym egotyzmem (kłótnia o palenie papierosów w pokoju, gdy za oknem przelatują statki ufoludków), głupotą (dlaczego nie chronią się w piwnicach czy na podziemnych parkingach, ale czekają na najwyższym piętrze wieżowca… zasłaniając prześcieradłem okna?!), brakiem pomysłu na jakiekolwiek działanie i typowo amerykańskim patosem wypowiedzi. Gdyby jeszcze sprawdzili się grający ich aktorzy, ale cóż – więcej uczuć potrafią wyrazić brzozy za moim oknem… Spośród nich wyróżnia się jedynie Scottie Thompson odtwórczyni roli Elaine, jedyna, która potrafiła wykrzesać z siebie więcej ekspresji i wrażliwości.
Jeśli „Skyline” (notabene film, zwłaszcza w Azji, odniósł sukces finansowy) można za coś pochwalić, to bez wątpienia będzie to scenografia i montaż (scena upływu czasu w hotelowym apartamencie), ewentualnie jeszcze część efektów specjalnych.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz krystalicznie czysty, ostry tak, że widać pojedyncze włosy na głowach dziewczyn i sieć małych żyłek pod skórą ofiar światła kosmitów. Świetnie można rozróżnić najmniejsze detale scenografii, zwłaszcza w obrazach miasta. Ostre krawędzie budynków i detale okien zdają się mieć jedną dziesiątą milimetra. Kontrast znakomity, świetne są sceny ze światłem, które daje sporo możliwości, np. wsącza się przez żaluzje czy wlewa przez szpary w drzwiach. Pięknie też widać poszczególne warstwy chmur i unoszących się nad miastem błękitnych dymów. Dominują barwy naturalne, ale przedmioty i ludzie oświetlani białawo-błękitnym, bardzo ostrym światłem Obcych nabierają aseptycznego poblasku.
Dźwięk równie dobry i porządnie uprzestrzenniony, z mocnymi basami. A jest okazja, by podkreślały akcję, bo tej w filmie całkiem sporo: świetlne kule syczą, składający się Obcy chrzęści i szumi, helikoptery wybuchają, szkło się sypie, blacha zgrzyta, gaz eksploduje, a pioruny uderzają z łoskotem w ziemię. Do tego dochodzą subtelniejsze, ale wyraźne krzyki ludzi wsysanych (piękne mlask!) do statku.
BONUSY
Po polsku. Na pakiet promocyjny składają się różnej maści zapowiedzi w postaci teaserów, zwiastunów kinowych i telewizyjnych. Równie rozbudowany jest pakiet dodatkowych scen, w którym znalazły się dwie sceny alternatywne (przeprosiny Candice i rozmowa z Oliverem), trzy sceny usunięte (przyjazd do hotelu, rozmowa w garderobie i prace Jarroda), cztery sceny rozszerzone, najciekawsze w tym pakiecie. Pierwsze: z imprezy u Terry’ego z wątkami zaproszenia do tańca i paleniem jointa, a następnie wspomnienia o Terrym i „Zostaliśmy tylko my”. Wszystkie te dodatkowe sceny są króciutkie, bo najdłuższa ma zaledwie dwie minuty. Jest też trwająca 10 minut prewizualizacja komputerowa sceny z katastrofą helikoptera oraz tekstowe sylwetki aktorów i reżyserów.
Najważniejszym jednak dodatkiem jest komentarz reżyserski, czytany przez polskiego lektora. Reżyserzy podają mnóstwo szczegółów dotyczących realizacji filmu i to takich od kuchni, powiedzmy sobie dosyć zaskakujących jak na produkcję science fiction. Chłopaki mówią o dosyć mało profesjonalnych warunkach realizacji filmu, o cięciu kosztów, o pewnych wkładach własnych, typu użycie samochodów czy mieszkań, które – jak mówią – zostały poważnie uszkodzone. Pojawiają się i zabawne kwestie. Rzecz dotyczy np. pracy z psem, który świetnie wypadł na zdjęciach próbnych, ale na planie sprawiał masę kłopotów, motywu zemsty, jaką wymyślili aktorzy oblewani czarną farbą, którzy później odpłacili swym szefom pięknym za nadobne, oraz komentarzy do sytuacji wyjściowej, w której skacowani imprezowicze są zaskakująco odporni na działanie światła kosmitów.
Jan / veroika
Premiera DVD i BD: 18.04.2011 |