Różnica klas społecznych jest ponadrasowa – mezalianse są niemile widziane zarówno wśród białych, jak i żółtych czy czarnych. Nieważne, że przodkowie obu rodzin, Jasona i Sabriny, przybyli do USA jako niewolnicy: jednym się udało z czasem dorobić, drudzy to prości robotnicy, i ci pierwsi nie chcą mieć z tymi drugimi nic wspólnego, a gardzić potrafią nimi nie gorzej niż biali panowie czarnymi niewolnikami przed wiekami…
Jason i Sabrina poznali się, pokochali i postanowili szybko się pobrać. Chce tego zwłaszcza Jason, jako że Sabrina wyjeżdża wkrótce do pracy w Chinach, a wiadomo, bezpieczniej puścić w siną dal żonę niż dziewczynę (przynajmniej teoretycznie). Ślub przygotowuje despotyczna matka Sabriny, Claudine. Tuż przed ceremonią rodziny młodej pary mają wreszcie okazję się poznać. I następuje zgrzyt za zgrzytem – Sabrina pochodzi z wyższej klasy, rodzina Jasona to przeciętniacy i biedacy z przedmieść, jedni i drudzy mają własne życzenia co do ślubu, a także… własne obyczaje związane z tym obrzędem!
Obraz Salima Akila (wcześniej reżyserował wyłącznie seriale) nawiązuje klimatem i poziomem gagów do starych komediowych sitcomów. Jest trochę zabawnie, trochę wzruszająco, często cukierkowo, a bohaterowie, choć wielu z nich na pierwszy rzut oka wydaje się podłych i egoistycznych, z czasem jak jeden mąż zaskarbiają sobie sympatię widza. Nad całością unosi się hasło: „Kochajmy się, mimo że jesteśmy różni”. Odkrywcze to nie jest, oryginalne także nie, zdarzają się dość żenujące gagi. Mimo to film był wielkim sukcesem finansowym (kosztował 6,6 miliona dolarów, zarobił prawie pięciokrotnie więcej). Pamiętać należy jednak, że był to przebój wyłącznie w środowisku afroamerykańskim (wszyscy bohaterowie filmu są ciemnoskórzy) i dla reszty widzów wiele smaczków czy odniesień będzie mało czytelnych, a i przerysowane aktorstwo typowe dla czarnoskórych komików może drażnić.
Jan |