Młoda, ambitna Maria Skłodowska przybywa do Francji, by na słynnej Sorbonie podjąć studia, które są jej wielkim marzeniem, a już wkrótce przyniosą przełom nie tylko w życiu młodej kobiety, ale całego świata. Początki jednak są trudne. Nikt nie traktuje poważnie naukowych planów i teorii, które snuje młoda Maria. Mężczyźni zazdrośnie strzegą wstępu na najwyższe szczeble naukowej kariery. Jednak geniusz, upór i odwaga Skłodowskiej wkrótce zaczną kruszyć ten opór. A niezwykłe odkrycia, których dokona wraz z mężem Piotrem Curie przyniosą jej zasłużone miejsce w naukowym panteonie.
Trudno nie porównywać filmu Marjane Satrapi do o 3 lata wcześniejszego filmu Marie Noelle z Karoliną Gruszką. Jakie są różnice między bohaterkami? Ano jedna, ale ważna. Tamtą lubiliśmy, tej lubić właściwie nie sposób. Maria wg Rosamund Pike nie ma w sobie ani za wiele kobiecości ani za wiele ciepła. Jest za to napastliwa, gruboskórna, a czasem agresywna, a jej relacja z Piotrem Curie nijak się ma do prawdy historycznej. W ogóle w filmie pojawiły się w nim bardzo dziwaczne wątki, które nic nie wnoszą do opowieści o tej wybitnej kobiecie, ale zostały naddane, by zmienić wymowę filmu na bardziej feministyczną. Co o tym świadczy? Po pierwsze fakt, iż Piotr mówi jej, że to ona wynalazła nowy pierwiastek, podczas gdy jego wynalezienie było ich wspólnym sukcesem. To ważne, bo staje się naturalną przyczyną awanturą, którą Maria urządza Piotrowi po powrocie ze Sztokholmu, który ponoć zawłaszczył sobie jej sukces. W rzeczywistości po nagrodę pojechali oboje. Maria w relacji z Paulem też wydaje się kimś „nadrysowanym”. Z tego, co wiadomo kochankowie spotykali się w wynajętym mieszaniu i na pewno świadkiem ich intymnych relacji nie były córki Marii. Dziwna jest tez jej reakcja na oburzone spojrzenia kobiet w kawiarni, a test o seksie jest już kompletnym nadużyciem, bo Skłodowska mocno odchorowała romans z Paulem Lanvinem. Nic tez nie wiadomo o jej fobii szpitalnej, wiadomo za to ze od początku wojny bardzo czynnie uczestniczyła w walce, a jej córka nie musiała walczyć z jej lękami.
W dodatku film jest udziwniony współczesnymi wstawkami dotyczącymi negatywnych skutków odkryć noblistki, co wydaje się kompletnie niepotrzebnym zabiegiem tym bardziej, że w rzeczywistości naukowcy Curie zdawali sobie sprawę, że ich wynalazek może być źle wykorzystany.
Film nie jest zły, ma kilka scen, które zapadają w pamięć. Dobrze pokazuje oddanie swej pasji oraz determinację by dokonać odkrycia. Przerażają straszliwe warunki „radioaktywnej” pracy, co z perspektywy czasu wydaje się jakąś totalną abstrakcją. Niemniej szkoda, że życie Skłodowskiej zostało tak bardzo naciągnięte by dopasować się do postawionej tezy, ale jak widać nawet naukowców trzeba politycznie poprawiać. |