Jeśli film – w dodatku komedia romantyczna – z TAKĄ obsadą i z TAKIM budżetem (120 milionów dolarów!) nie trafia w większości krajów (w tym w Polsce) do kin, to można przed jego projekcją zacząć podejrzewać, że coś twórcom nie wyszło
Główni bohaterowie to ludzie sukcesu, których świat nagle się zawalił – ona, Lisa, była gwiazdą sportu, ale straciła miejsce w składzie i musi kończyć karierę, on, George, prawnik w firmie swego ojca, ma nagle olbrzymie kłopoty z prawem, gdyż tatuś robił przekręty finansowe (a wziąć winy na siebie bynajmniej nie chce). Tych dwoje spotyka się, zakochuje, trochę odkochuje, znów pała do siebie uczuciem – jak to w komediach romantycznych. A przy okazji musi uporać się z problemami – on ułożyć (lub nie) relacje z egoistycznym ojcem, ona zdecydować, czy może jednak nie zostać z przystojnym Mattym, zawodowym bejsbolistą, kobieciarzem, który chyba naprawdę ją pokochał…
Na pozór wszystko gra: scenariusz jest przyzwoity, postacie złożone, aktorstwo niezłe, momentami dobre (niestety, pomijając błaznującego od jakiegoś czasu w ten sam sposób Jacka Nicholsona…), technicznie bez zarzutu. Ale „Skąd wiesz?” brakuje pasji, żywiołowości i zdecydowania – być zwykłą komedią romantyczną czy też czymś więcej? W rezultacie film oglądamy dość obojętnie…
Jan |