Niskobudżetowa komedia obyczajowa Dericka Martiniego, którą nakręcono z błogosławieństwem samego Roberta Redforda (scenariusz napisano na warsztatach w Sundance), wykorzystuje wiele autobiograficznych doświadczeń samego reżysera i mówi o nastolatku dorastającym w burzliwym czasie przemian amerykańskiego społeczeństwa.
Kończą się lata 70. XX wieku, ideały hippisów już dawno uleciały z dymem z trawki, dawni buntownicy wzięli się za biznes: jeszcze nie tak dawno długie włosy, teraz konta w banku, nowe domy i realizacja amerykańskiego snu. Jednym z takich ludzi sukcesu jest ojciec 15-letniego Scotta. Sam Scott to wrażliwy nastolatek, typowa szkolna oferma, która służy za worek treningowy kilku inteligentnym inaczej chuliganom, a także… swemu bratu. Świat Scotta nabiera barw, gdy zakochuje się w sąsiadce, Adriannie. Niestety, jego ojciec… wdaje się w romans z jej matką! Romans szybko zostaje wykryty i wybucha skandal.
To jeden z tych bezpretensjonalnych filmów, przy oglądaniu których czujemy się jak podglądacze cudzego życia. Scenariusz skrzy się od naturalnych, błyskotliwych dialogów, naturalni są aktorzy (duże brawa dla grającego ojca Scotta Aleca Baldwina!), naturalne plenery – żadnej sztuczności, ot, wycinek społeczeństwa pokazany pod lupą. W tle pojawiają się przestrogi przed szczurzym pędem do sukcesu powoli ogarniającym Amerykanów, przed zakłamaniem, rozluźnieniem więzów rodzinnych, a także przed… boreliozą (stąd tytuł – w okolicy panuje plaga kleszczy, na boreliozę cierpi ojciec Adrianny). Skromny, ale naprawdę interesujący film.
Jan
|