„Sęp” nie jest typowym dla polskiego kina przykładem filmu gangsterskiego, w którym są wyłącznie źli bandyci i cudowni policjanci, w którym akcja jest nieskomplikowana, gangsterzy rzucają z ekranu błyskotliwymi powiedzonkami i są przerysowani jak w komiksach. W obrazie Eugeniusza Korina – urodzony w obecnym Sankt Petersburgu reżyser zadebiutował „Sępem” na dużym ekranie, wcześniej wystawił ponad 60 spektakli w polskich teatrach – nic nie jest czarne i białe, nic nie jest proste, a w pewnym momencie można wręcz zacząć kibicować… tym teoretycznie złym!
Głównym bohaterem jest Aleksander Wolin, pseudonim Sęp, policjant-perfekcjonista, świetny praktyk, jak i teoretyk. Wspólnie z przełożonym, Bożkiem, ma zająć się sprawą tajemniczych ucieczek kilkudziesięciu znanych bandytów, które miały miejsce w kilku ostatnich latach. Przestępcy uciekali z więzień, ze szpitali, ostatni zwiał praktycznie z najbardziej strzeżonego sądu (został co prawda odbity z konwoju, ale ucieczka zaczęła się już naprawdę na sali). Uciekają i ślad po nich ginie, prawdopodobnie za wszystkimi ucieczkami stoi jedna zorganizowana grupa…
W „Sępie” widać, co zresztą podkreślane jest na każdym kroku, wpływy dzieł Christophera Nolana. Rzeczywiście, klimat jest mroczny, scenariusz pełen niedopowiedzeń, całość może przypominać nieco „Memento” (choć technicznie jest, niestety, dość daleko od tego przeboju). Praktycznie nie ma tutaj spektakularnych pogoni, strzelanin (a w każdym razie można je policzyć na palcach jednej ręki), a o wiele ważniejszą rolę spełniają przemyślenia przy tablicy zapisanej domysłami i faktami na temat sprawy. Akcja toczy się niespiesznie – i w paru momentach film traci nieco tempo – ale całokształt prezentuje się przemyślanie. No i dialogi są bardziej naturalne niż w większości rodzimych produkcji. Jeśli dodamy do tego porządne aktorstwo, otrzymamy jeden z mocniejszych i bardziej oryginalnych polskich kryminałów z dreszczykiem w ostatnich latach.
ASPEKTY TECHNICZNE
Film jest bardzo elegancki. Zdjęcia są wysmakowane, urzekają ciekawą kolorystykę, dosyć konsekwentnie utrzymaną w zimnych barwach granatu i błękitu. Czerń studzienna, a kontrast tak bardzo mocny, że kadry wydają się wielowarstwowe. Ostrość rewelacyjna, w dość częstych zbliżeniach widać zmarszczki mimiczne, bruzdy, czy włoski zarostu. Z usterek tylko interferencje na większych powierzchniach budynków.
Dźwięk niestety poważnie niedomaga z jednej prostej przyczyny – braku balansu. Cały czas trzeba trzymać dłoń na pilocie, bo muzyka uderza jak bicze wodne kiedy tylko wybrzmiewają nazbyt cicho nagrane dialogi. Muzyka to wprawdzie najwyższych lotów, duszna, klaustrofobiczna, świetnie budująca klimat mrocznej opowieści, ze znakomitym wpadającym w ucho motywem muzycznym, ale ów efekt braku wypośrodkowania męczy. Poza tym w tle nie dzieje się zbyt wiele z wyjątkiem scen akcyjnych, gdzie tyły dają o sobie znać.
BONUSY
Poza zwiastunami jest obszerny, ale ciekawie zmontowany materiał zakulisowy (23 min) z wypowiedziami aktorów i twórców dotyczący oczywiście pracy na planie (scenariusz, treningu, castingu). Mowa o specyficznym charakterze filmu, thrillerze w którym jako twórcy nie mamy wybitych osiągnieć, więc „Sęp” jest tym ciekawszym eksperymentem. Najbardziej interesujący fragment materiału dotyczy współpracy z zespołem Archive, przy muzyce którego reżyser komponował rytm poszczególnych scen. Po obejrzeniu tychże fragmentów filmu ( i zachwyceniu się nimi) artyści zgodzili się skomponować muzykę już do całego filmu.
Jan/veroika |