John Wharton dowodzi elitarnym, zgranym i lojalnym zespołem walczącym z kartelami narkotykowymi. Po udanej akcji niespodziewanie pada na nich podejrzenie kradzieży 10 milionów dolarów należących do mafii. Walka o oczyszczenie się z oskarżeń w pewnym momencie zamienia się w walkę o życie, bo ktoś zaczyna na nich polować.
Tak naprawdę bohaterowie filmu są niewiele lepsi od tych, których zwalczają: brutalni, wulgarni, agresywni. W dodatku postacie są tak jednowymiarowe, pozbawione jakiejkolwiek głębi, indywidualności, że widz nie ma zupełnie powodu, żeby się z nimi identyfikować czy im kibicować. Jest to banda antypatycznych typów, którzy śmiertelnie narazili się innym typom. Miałki scenariusz też nie ratuje sytuacji, wręcz przeciwnie, bo obojętni widzowi bohaterowie realizują przewidziany przez scenarzystów chaotyczny tok wydarzeń, pełen bezsensów i dziwnych zwrotów akcji. W sumie ani czynnik ludzki, ani czynnik akcyjny nie ma szansy zainteresować sobą widza.
ASPEKTY TECHNICZNE
Jak można sądzić z opisu na ścieżce „Sabotażu” dominują typowe odgłosy akcyjne, trzeba przyznać rozseparowane jak należy. Mamy więc do czynienia ze strzałami z broni palnej różnego kalibru (ciężka broń maszynowa, pistolety). Dalej… z wybuchami ładunków wybuchowych oraz pożarami wzniecanymi przez wybuchy. Sporo tez zgrzytu blachy samochodów biorących udział w pogoni/ucieczce oraz porządnego, podbitego w tym przypadku mocarnym basem uderzenia rozpędzonego pociągu w przyczepę kempingową, co miażdży ją – by tak rzec – na amen.
Obraz przeciętny, niczym specjalnym się nie wyróżniający – ot dosyć dobra ostrość i niezły kontrast, ale zbyt wiele o nim powiedzieć nie można z racji braku maestrii w kadrach. Ciekawy zabieg dotyczy jedynie ostatniej sceny, nieco surrealistycznej, utrzymanej w zielonkawej tonacji sceny porachunku z porywaczami w meksykańskiej knajpie.
BONUSY
Zwiastuny.
itk / veroika |