Rio de Janeiro jakie jest, każdy widzi. Oprócz twórców tego filmu – według nich przestępcy są tam w sumie niegroźni, problem biedy nie istnieje, ludzie mieszkają w fawelach, bo tak jest fajnie, wszyscy tańczą i śpiewają, i na plaże zapraszają. No dobra, to bajka, raz można takie milusie bzdurki hollywoodzkie puścić płazem… Bo poza tym „Rio” jest może niezbyt oryginalnym, ale przyzwoitym, a momentami całkiem zabawnym produktem animowanym (dodatkowo okraszonym dobrym polskim dubbingiem, w którym znajdą coś dla siebie i starsi widzowie).
Film przedstawia historię Blu, ostatniej ary błękitnej płci męskiej na świecie. Papuga jest pełna kompleksów, boi się latać i mieszka w klatce w… zasypanej śniegiem Minnesocie. Pewnego dnia zjawia się tam ornitolog Tulio, który chce Blu „zeswatać” z Julią, arą tego samego gatunku płci żeńskiej i uratować ginący gatunek. Blu ze swą właścicielką, nudnawą bibliotekarką Lindą, ląduje w Rio. I on, i niedoszła partnerka padają jednak łupem handlarzy rzadkimi zwierzętami. Blu, aby uratować Julię i ewentualnie wrócić do klatki bibliotekarki, będzie musiał się wykazać nie lada bohaterstwem. I umiejętnością latania…
Twórcy zaserwowali nam dwa wątki romansowe (Blu i Julia, Tulio i Linda), wątek przygodowo-awanturniczy, historię pokonywania własnych lęków i dojrzewania do podjęcia najważniejszych w życiu decyzji, czyli dla każdego coś miłego (i odpowiednio po hollywoodzku okraszone to wszystko zostało morałami). Jest też dużo piosenek (oczywiście samba), układów choreograficznych i kilka zabawnych postaci drugoplanowych. Dzieciakom z pewnością się spodoba (starszym spragnionym egzotycznych urlopów także, byleby potem nie włączyli „Elitarnych”, bo brazylijski czar pryśnie…).
Jan |
Opinie użytkowników (1)
kiki 2015-21-03 12:53 Odpowiedz
film był bardzo fajny